▼
sobota, 26 stycznia 2019
Ciasto Cassis wg Aleex
Ja znowu w biegu :) Biegam między kuchnią, fryzjerem, kosmetyczką, szafą. Muszę ze wszystkim zdążyć, a okazji nawarstwiło się co niemiara. Ale po kolei. Po pierwsze, zapraszam Was dzisiaj na przepyszne ciasto. Zainspirował mnie przepis znaleziony na blogu zjem to, ale wprowadziłam do niego kilka własnych modyfikacji. Ciasto jest świetne, lekko alkoholowe, słodycz kremu i bezy miesza się z kwasowatością konfitury – razem tworzą doskonałą całość. Cassis pasuje na wyjątkowe okazje, taką, już jutro będziemy świętować – Gwiazdeczka i Dominik obchodzą pierwszą rocznicę ślubu. Do prezentu przygotowałam dla nich ciasto. Zostawiam Was z tym przepisem, a sama biegnę szykować się na studniówkę. O 19.00 zaczyna się w mojej szkole wyjątkowy bal. Nie mogę się spóźnić, bo przecież muszę wygłosić znaną maksymę: „Szanowni Państwo, otwieram studniówkę Anno Domini 2019” A więc sami widzicie, że ten bieg jest uzasadniony. No to częstujcie się, a ja biegnę dalej. No i do zobaczenia za tydzień.
Składniki:
Biszkopt czekoladowy
• 5 jajek
• 3/4 szklanki drobnego cukru do wypieków
• 1/2 szklanki mąki tortowej
• 1 łyżka mąki ziemniaczanej
• 2 łyżki kakao
• 50 g startej czekolady deserowej
Beza
• 4 białka
• 200 g drobnego cukru do wypieków
• 1 czubata łyżka kakao
• 1 łyżka mąki ziemniaczanej
• 1 łyżeczka octu
Krem
• 500 g śmietanki 36 %
• 500 g serka mascarpone
• 4 łyżki cukru pudru
Dodatkowo
• 1 większy słoiczek konfitury z czarnej porzeczki (ok. 400 g)
• poncz (3/4 szklanki wody + 2 łyżeczki cukru + 6 łyżek likieru z czarnej porzeczki Cassis)
Sposób wykonania:
1. Przygotować biszkopt: białka oddzielić od żółtek, ubić na sztywną pianę, stopniowo dodając cukier.
2. Do sztywnej, lśniącej piany kolejno dodawać po jednym żółtku.
3. Mąkę i kakao przesiać przez sitko i dodać do masy. Delikatnie wymieszać.
4. Dodać do masy jajecznej startą czekoladę. Delikatnie wymieszać szpatułką, krótko, tylko do połączenia składników.
5. Formę o wymiarach 24 x 32 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Wylać przygotowaną masę, wyrównać powierzchnię.
6. Wstawić do nagrzanego piekarnika, piec ok. 35 - 40 minut w temp 170 stopni C w opcji dół + termoobieg.
7. Upieczony biszkopt wystudzić.
8. Przygotować bezę: białka lekko spienić mikserem. Stopniowo, łyżka po łyżce dodawać cukier.
9. Kiedy będzie całkowicie rozbity, a piana sztywna i błyszcząca, miksować jeszcze ok. 1 minuty. Dodać mąkę, kakao i ocet. Krótko zmiksować, tylko do połączenia składników.
10. Białka wyłożyć na papier do pieczenia położony na dno odwróconej do góry nogami blaszki, w której wcześniej piekł się biszkopt.
11. Wstawić do nagrzanego do 160 stopni C piekarnika i piec 15 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 90 stopni C i piec z termoobiegiem jeszcze 30 minut. Bezę wystudzić.
12. Przygotować krem: dobrze schłodzony serek mascarpone i śmietankę umieścić w misie miksera. Dodać z cukier puder. Ubijać do uzyskania konsystencji kremu.
13. Przygotować poncz: w szklance wymieszać wszystkie składniki.
14. Złożyć całość ciasta: biszkopt dokładnie nasączyć ponczem. Posmarować konfiturą z czarnej porzeczki.
15. Na konfiturę wyłożyć krem z mascarpone.
16. Na wierzch ciasta położyć wystudzoną bezę. Można pokroić bezę na równe kawałki przed wyłożeniem na wierzch, tak jak to się robi z ciastem francuskim w kremówce. Wtedy ciasto będzie się znacznie łatwiej kroiło.
17. Ciasto wstawić do lodówki na 2-3 godziny.
18. Podawać z kawą lub herbatą.
Smacznego.
czwartek, 17 stycznia 2019
Makaron ze szpinakiem i boczkiem wg Aleex
Kiedy w niedzielę włączyłam telewizor, wszędzie widziałam rozentuzjazmowanych ludzi z puszkami i serduszkami Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Euforia i radość zdominowały wszystko: występy, licytacje, rozmowy, spontaniczne dzielenie się dobrem iI pieniędzmi w szczytnym celu – dla polskich dzieci i polskich szpitali. Jurek Owsiak, dyrygent Orkiestry, zawsze wywoływał skrajne emocje. Nie wszyscy za nim przepadali, ale jedno jest bezdyskusyjne. Zrobił tyle, jak nikt inny. Kiedy ponad 20 lat temu urodził się mój Młody, na szpitalnych łóżkach, łóżeczkach i sprzęcie widniały czerwone, orkiestrowe serduszka. Dzięki Owsiakowi polskie dzieci zyskały szansę – na normalne, godziwe warunki podczas pobytu w szpitalu, na zdrowie, a przede wszystkim na życie.
Każdy finał Orkiestry kończy “światełko do nieba”- symboliczna feeria barw, jasności, którym towarzyszy radość z dobrze spełnionego obowiązku. W tym roku podczas “światełka” w Gdańsku wydarzyła się tragedia. Była ona tak zaskakująca, niewyobrażalna i straszna, że cała Polska wstrzymała oddech. O ataku na prezydenta Pawła Adamowicza usłyszałam późno w nocy. Nie mogłam uwierzyć w te informacje, które pojawiały się na ekranie. Nie docierały do mnie słowa dziennikarzy. Miałam nadzieję, że mimo poważnych obrażeń, Adamowicz przeżyje i wróci do zdrowia. Ta nadzieja zgasła w poniedziałek, wraz z wiadomością o śmierci prezydenta. Trudno wyrazić to, co czuję. Nie rozumiem tego, co się stało. Wprawdzie gdańszczanie przepięknie zdają egzamin z człowieczeństwa, ale przepiękne, wzruszające pożegnanie Adamowicza, symboliczne gesty i ściskające za gardło słowa nie kończą ogólnonarodowej dyskusji. Przychodzi mi do głowy jedno pytanie: co się z nami stało? Nie wiem, kim się staliśmy, skąd w nas tyle jadu i nienawiści. Nie godzę się na to! Nie toleruję agresji, pogardy i lekceważenia drugiego człowieka. Nie daję swojej zgody na hejt i brak szacunku. Nienawiść prowokuje nienawiść, nakręca spiralę, którą trudno zatrzymać. Chcę wierzyć, że jeszcze dla nas, Polaków, nie jest za późno. Chcę wierzyć, że przetrzemy oczy, obudzimy się z letargu, że dobro zwycięży. Chcę nadal z przekonaniem powtarzać za Bułhakowem, że na świecie nie ma złych ludzi.
Przez cały tydzień wieczorami włączam telewizor i przyglądam się ludziom na gdańskich ulicach. Wychodzą, by oddać cześć swojemu prezydentowi – Pawłowi Adamowiczowi, by uczcić jego pamięć. Chcę wierzyć, że ta solidarność wobec zbyt wczesnej, okrutnej i bezsensownej śmierci nie zostanie zmarnowana.
Mimo tragedii życie toczy się dalej. Wciąż pracujemy, kochamy, smucimy się i śmiejemy, jemy i śpimy. Żyjemy. A ponieważ nasze życie w obecnych czasach to ciągły pęd, proponuję Wam proste, szybkie danie, które możecie przygotować w ciągu kilkunastu minut. Ja sięgam najczęściej po makaron, gdy zostaję sama w domu i nie chce mi się spędzać popołudnia przy garnkach. Uwielbiam takie proste połączenie składników. Smakuje rewelacyjnie. Zresztą sami spróbujcie. Polecam.
Składniki:
• 250 g makaronu, najlepiej świeżego
• 200 g szpinaku, może być mrożony
• 1-2 szalotki
• 1-2 ząbki czosnku
• olej
• sól, pieprz
• 100 ml śmietanki 30%
• 100 g wędzonego boczku
Sposób przygotowania:
1. Ugotować makaron w osolonej wodzie. Może być al dente lub całkiem miękki, jak lubimy.
2. Na patelni zrumienić boczek. Odsączyć go na papierowym ręczniku.
3. Szalotkę pokroić w drobną kosteczkę.
4. W czasie gotowania się makaronu, rozgrzać na patelni olej. Zeszklić szalotkę, dodać szpinak, może być mrożony, podsmażyć.
5. Do szpinaku dodać przeciśnięty przez praskę czosnek. Podsmażyć.
6. Podgrzewać, aż odparuje
7. Do szpinaku dodać boczek, wymieszać.
8. Na patelnię dolewać śmietankę. Powinno jej być tyle, by sos osiągnął oczekiwaną przez nas gęstość. Doprawić solą i pieprzem.
9. Makaron odcedzić.
10. Ponownie przełożyć go do garnka.
11. Sos wlać do makaronu, wymieszać.
12. Podawać od razu po ugotowaniu.
Smacznego.
wtorek, 15 stycznia 2019
Rok 2019 u Aleex
Witajcie w Nowym Roku 2019. Przyzwyczailiście się już do zmiany daty? Jak Wam się zaczął 2019 rok? U mnie przełom roku był wyjątkowy. 29 grudnia urodziła się moja wnusia. Królewna przyszła na świat o 4.10. Całą noc czekałam na jej narodziny, a potem, z niecierpliwością, na nasze pierwsze spotkanie. Kiedy pierwszy raz spojrzałam w Jej oczęta, świat się zatrzymał, a potem wywrócił do góry nogami. Pokochałam Maleńką od pierwszej chwili, bezwarunkowo, najmocniej. Królewna jest śliczna, zdrowa, po prostu doskonała. Zawładnęła moim sercem na zawsze. Przez pierwsze dni Jej życia towarzyszyłam Jej rodzicom w układaniu świata na nowo. Patrzyłam, jak się zmienia z dnia na dzień i karmiłam wszystkich domowników, a szczególnie Gwiazdeczkę, aby szybko wróciła do pełni sił i mogła karmić Maleńką. Powoli wszystko się układa, mogę więc wracać do swoich obowiązków. Od czwartku zapraszam na nowe przepisy do mojej kuchni.
Aleex.