sobota, 9 kwietnia 2011

Muffiny z truskawkami wg Aleex






Ostatnie dni były jakieś zwariowane. Najpierw mnóstwo pracy i zostawanie „po godzinach”, potem wycieczka. Udała się świetnie, choć chwilami byłam zaskoczona. Już kiedy podjechaliśmy pod muzeum zauważyliśmy dużo samochodów. Okazało się, że tego dnia przyjechało 20 autokarów z młodzieżą z Izraela. I my. Byłam zdumiona, gdy patrzyłam na tych młodych Żydów. Większość ubrana w białe bluzy z kapturami, na plecach mieli symbol gwiazdy Dawida. W rękach trzymali flagi. Mnóstwo flag. Każda grupa miała ich przynajmniej kilka. Część nosili demonstracyjnie wysoko w górze, niektórzy zawiązywali je jak peleryny na ramionach. Biel z niebieskimi pasami wszędzie rzucała się w oczy. Ale nie tylko to było zaskakujące. Młodzież z Izraela zachowywała się … dziwnie. Na początku myślałam, że to ja mam jakieś niewłaściwe wyobrażenie, ale podszedł do mnie jeden z dorosłych uczniów i zapytał, czemu Ci młodzi Żydzi patrzą na nas tak, jakbyśmy nosili niemieckie mundury i byli odpowiedzialni za Majdanek. Czułam dokładnie to samo. Naprawdę. Nigdy nie miałam problemów z tolerancją, ale widziałam na twarzach izraelskiej młodzieży wyraźną niechęć, słyszałam dziwne okrzyki skierowane w naszą stronę. Na dodatek pod Mauzoleum zorganizowali jakąś poważną uroczystość. Byli tam ich żołnierze, rabini, wszyscy śpiewali, modlili się, a towarzyszyła im izraelska telewizja. Rozumiem, że to bardzo ważne dla nich miejsce, ale przyznaję, że czuliśmy się trochę nieswojo, jak intruzi.
Po zwiedzeniu Majdanka pojechaliśmy na Starówkę. Obejrzeliśmy zamek, przepiękne stare kamieniczki, ruiny Fary. Udało nam się także odwiedzić restaurację Czarcia Łapa, w której Magda Gessler prowadziła kuchenną rewolucję, ale o tym opowiem następnym razem. Wyprawę do Lublina zakończyliśmy w budynkach KUL-u i UMCS-u. Przyjechałam do domu wieczorem i naprawdę byłam koszmarnie zmęczona. A kiedy włączyłam komputer, okazało się, że nie mam Internetu. I ten stan rzeczy trwał do dzisiaj.
Na szczęście już wszystko wróciło do normy. Internet jest, do mojej kuchni też powoli wraca życie. Z tej radości, że skończył się niezwykle trudny i męczący tydzień, upiekłam muffinki z truskawkami z mojej książeczki „ Muffiny. Małe ale za to przepyszne”. Polecam.


Składniki (na 12 sztuk):

• 26 dag mąki
• 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
• ½ łyżeczki sody oczyszczonej
• 1 szczypta soli
• 20 dag truskawek
• 1 jajko
• 18 dag cukru
• 1 cukier waniliowy
• 100 ml oliwy
• 250 ml jogurtu

Sposób przygotowania:


1. Przygotować foremkę na muffinki, wyłożyć ją papilotkami lub włożyć je do pojedynczych foremek.
2. Mąkę dokładnie wymieszać z proszkiem do pieczenia i sodą oraz szczyptą soli.



3. Truskawki umyć, oczyścić i osuszyć. Kilka odłożyć do dekoracji. Pokroić owoc na kawałeczki i zmieszać z suchymi składnikami.



4. Do miseczki wbić jajko, dodać jogurt, cukier i oliwę, wymieszać.
5. Do płynnych produktów dodać suche wraz z truskawkami. Krótko wymieszać.





6. Foremki na muffinki wypełnić ciastem.



7. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C przez 25 minut.



8. Upieczone muffinki zostawić foremkach przez 5 minut, po tym czasie wyjąć i ostudzić. Każdą muffinkę ozdobić kleksem bitej śmietany i cząstką truskawki.



Smacznego.

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie muffinki! :) Muszę się trzymać bo postanowiłam, że od dzisiaj nie będę jeść słodkości - aż do Wielkanocy hihi. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, zatęskniłam na polskimi truskawkami i latem ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mufiny, ach te mufiny. Ostatnio wszędzie goszczą przepisy na te rarytasy. Widać jakiś czas mufinowy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Spróbowałam. Bardzo dobre, ale następnym razem muszę zrobić z podwójnej porcji :)

    OdpowiedzUsuń