▼
sobota, 10 maja 2014
Imbirowa kruszonka do ciast wg Aleex
Matury trwają. Tak jak maturzystów, pochłonęły mnie zupełnie. Rano – czekanie na kuriera, odbieranie paczek, liczenie arkuszy, segregowanie, wydawanie arkuszy komisjom. 9.00 i 14.00 każdego dnia to godziny zero – wtedy zaczynają się egzaminy. Prawie pusta szkoła zamiera zupełnie. Młodzież pisze, a ja wracam do pracy. Tym razem czekają na mnie pudełka na arkusze i dokumentację oraz protokoły. Po zakończonym egzaminie trzeba przyjąć arkusze, skrupulatnie sprawdzając ich ilość, opieczętować dokumenty, zapakować i czekać na kuriera. Czasami nawet do późnego popołudnia. W środę, po rozszerzonym angielskim, wychodziłam ze szkoły o 18.30. Znalazłam się na chodniku przy furtce i zobaczyłam, jak wszystko wokół rośnie, rozwija się, kwitnie. Powietrze pachnie wiosną, mimo wieczora śpiewają ptaki. Zwolniłam na chwilę w drodze na parking, aby nawdychać się tej wiosny, a wtedy zaczął padać deszcz. Taki ciepły. Taki świeży. Taki prawdziwie wiosenny. Uśmiechnęłam się. Krople spadały mi na twarz, a przyroda wokół pachniała coraz intensywniej. Lubię łapać takie chwile, które mam tylko dla siebie.
Tydzień od poniedziałku do piątku przeleciał nie wiadomo kiedy. Za to wczoraj wybraliśmy się z Dariem do kina na pokaz specjalny filmu Powstanie Warszawskie. Byłam bardzo ciekawa tego obrazu. Nasza historia jest pasjonująca, znam ją dość dobrze i ciągle mnie interesuje. Okres II wojny światowej traktuję w sposób szczególny ze względów osobistych, tym większa była moja radość, na wieść o tworzeniu filmu o powstaniu. Niezwykłego, bo opartego wyłącznie na kronikach z okresu walk. Niezwykłego, bo każdą klatkę tych kronik pokolorowano, poprawiono jej jakość, a prezentowaną historię włączono do filmu. Film jest reklamowany jako non – fiction, nazywają go dokumentalizowanym dramatem wojennym. Fabuła obrazu oparta jest na historii dwóch braci – Karola i Witka – operatorów filmowych. Nagrywają oni dni chwały, które wkrótce przekształcają się w agonię miasta. Widzimy walki powstańcze, ale te nie są zbyt częste. Kamera zazwyczaj znajduje się na „zapleczu”. Pokazuje codzienne życie: efekty bombardowań, brak wody, szpitale polowe, wojenne śluby, kuchnię powstańczą. Widzimy stosy ciał cywilów zabitych przez okupantów, zdobywanie PAST-y, pożary, zmagania się z rzeczywistością. Obserwator ma świadomość, że życie w ówczesnej Warszawie było niezwykle trudnym wyzwaniem. Śmierć z kolei była powszechna, oczywista i naturalna. To jeden z paradoksów wojny. Sceny, które przewijają się przed oczyma widza są szokujące i zapadają w pamięć. Kiedy po projekcji znów zaświecono światło, wszyscy siedzieliśmy jeszcze przez chwilę w zupełnej ciszy. Po wyjściu z kina miałam mieszane uczucia. Dlaczego? Bo film nie jest zbyt dynamiczny, czasami przypomina pokaz slajdów. Dorośli odbierają go bardzo emocjonalnie, młodzież…? No cóż, młodzież raczej nie będzie zachwycona. A szkoda, bo młode pokolenie coraz łatwiej zapomina o przeszłości.
Dziś sobota, a więc okazja, by odpocząć. No więc odpoczywam – przygotowuję w kuchni nowości, które już wkrótce pojawią się na blogu. Trochę czytam, trochę oglądam, trochę leczę przeziębienie. Dzięki tym wszystkim rzeczom, które robię „po trochu”, mam urozmaicenie. I dobrze. Korzystam z niego na całego, bo dwa następne weekendy to czas sprawdzania matur, a więc od rana do wieczora będę zajęta.
Dziś zapraszam na jedną z nowości - imbirową kruszonkę do ciast wg przepisu Dorotus. Posypka ma oryginalny smak i znakomicie podkręca smak ciast oraz deserów. Z podanej porcji wychodzi jej sporo, nadmiar, jeśli zostanie, warto zamrozić i mieć pod ręką do wykorzystania w dogodnej chwili. Polecam.
Składniki:
• pół szklanki mąki pszennej
• 5 łyżek cukru
• 1 łyżeczka mielonego imbiru, ja dodałam Kotanyi
• 60 g masła
Sposób przygotowania:
1. Masło roztopić w garnuszku lub w mikrofali. Przestudzić.
2. Do miseczki z masłem dodać sypkie składniki: mąkę, imbir oraz cukier.
3. Wszystkie składniki na kruszonkę wyrobić pomiędzy palcami. Przykryć folią i wstawić do lodówki do czasu, aż będzie potrzebna.
4. Gdyby kruszonka była zbyt sucha, dodać odrobinę więcej masła, gdyby była za mokra, dosypać troszkę mąki.
5. Kruszonką posypać ciasto przed pieczeniem. Nadmiar wsypać do woreczka i zamrozić.
Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz