środa, 14 lutego 2018

Ekspresowe babeczki walentynkowe z masą Lauretta wg Aleex


Tegoroczne walentynki jakoś mnie zaskoczyły. Wśród codziennego zabiegania, kątem oka dostrzegłam w szkole czerwone serduszka, ozdobną skrzyneczkę z walentynkową pocztą i baloniki. W głowie zapaliła mi się równie czerwona lampka, ale szybko zgasła, przytłumiona kolejnymi sprawami do załatwienia na już. Dopiero gdy do mojego gabinetu wkroczyła grupka dzieciaków z życzeniami, kartką świąteczną i lizakowym sercem, dotarło do mnie, że walentynki wcale się nie zbliżają. One po prostu już są. Zaczęłam intensywnie myśleć, jak podkreślić ten dzień. Nie celebrujemy go jakoś szczególnie, jak wiecie, ale pamiętamy o sobie i staramy się to zaakcentować. Dlatego, kiedy przyszłam do domu, nie zaskoczyły mnie kwiaty i mały dodatek do nich, utrzymany w konwencji dzisiejszego dnia. Ja także w drodze z pracy kupiłam drobiazg dla Daria. Kiedy trochę odpoczęłam, doszłam do wniosku, że przygotuję coś jeszcze. Na pieczenie nie miałam czasu ani ochoty, ale w domu były piękne, świeże muffinki o różnych smakach. Przypomniałam sobie także, że w szufladzie czekają dwie masy cukiernicze firmy Lauretta, które dostałam do wypróbowania. Wpadłam na pomysł, że wypróbuję je dzisiaj, aby stworzyć walentynkowe słodkości. Przedstawiam Wam mój dzisiejszy deser, może kiedyś wykorzystacie go jako inspirację?

Składniki:

• 4 duże, wysokie muffinki o dowolnym smaku
• gotowa masa cukiernicza Lauretta o smaku waniliowym
• gotowa masa cukiernicza Lauretta o smaku malinowym

Sposób przygotowania:


1. Świeże muffinki przekroić w połowie wysokości.



2. Na każdą spodnią część nałożyć masy o różnych smakach.



3. Nałożyć wierzch babeczki i ozdobić je masą.


4. Podawać z lampką czerwonego wina. U mnie malinowego.



Smacznego.

Gotowa masa cukiernicza Lauretta


Masę cukierniczą Lauretta otrzymałam od producenta w 2 smakach: waniliowym i malinowym. Każde opakowanie ma wielkość i kształt dużego rękawa cukierniczego. Jest zamknięte nakrętką. Masy, po otwarciu, można przechowywać w lodówce. Do opakowań dołączone były 4 tylki, pasujące wielkością do wylotu rękawa cukierniczego.



Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, bo wcześniej nie korzystałam z gotowych mas. Poniżej przedstawiam swoje spostrzeżenia.

1. Opakowania są duże. Każde waży 1 kg, więc wystarczy na duże ciasto.
2. Masy mają konsystencję i smak przypominający masę budyniową.


3. Masa waniliowa ma ładny kolor, jest bardzo słodka, jak dla mnie za bardzo. Jednak po połączeniu z ciastem czekoladowym, słodycz nie była przytłaczająca.
4. Masa waniliowa w temperaturze pokojowej jest mało stabilna. Wprawdzie po wyciśnięciu przez tylkę zachowuje nadany kształt, ale po kilkunastu minutach w cieple, nieco się rozpływa i babeczka się chwieje. Natomiast na pewno świetnie sprawdzi się przy przekładaniu dużych blatów ciasta.


5. Masa malinowa zaskoczyła mnie. Przede wszystkim ma bardziej stabilną konsystencję. Babeczki nią przełożone trzymały się prosto, nic się nie rozpływało.
6. Masa malinowa smakuje naprawdę bardzo dobrze. Jest lekko kwaskowa, smak malin jest wyraźnie wyczuwalny. Są w niej charakterystyczne dla tych owoców drobniutkie, malinowe pesteczki.


7. Obie masy dobrze znoszą chłód. Stają się wówczas bardziej zwarte, zachowują się jak typowy budyń.
8. Po zakończeniu pracy z masami, odkręciłam tylki, umyłam je i schowałam, a masy ponownie zabezpieczyłam nakrętkami i schowałam do lodówki. Do czerwca wykorzystam je na pewno.


Podsumowanie:

Sądzę, że warto sięgnąć po gotowe masy cukiernicze. Nie zachęcam do ciągłego ich stosowania, bo w kuchni stawiamy na naturalność. Jednak firma Lauretta przygotowała produkt, który naprawdę może być pomocny w sytuacjach awaryjnych, gdy nie mamy czasu na nic innego, a zależy nam na przygotowaniu czegoś efektownego. Na pewno sięgną po niego osoby nie piekące na co dzień. Dla nich będzie to ogromna pomoc w przygotowaniu pysznych, domowych wypieków.
Ja wrócę do masy malinowej. Jeśli lubicie maliny, na pewno Wam także się ona spodoba. Zresztą spróbujcie sami.

Aleex.

2 komentarze:

  1. szczerze mówiąc zdziwiła mnie ta reklama, masy wyglądają na zdjęciach strasznie sztucznie, a skład... skoro nie został opublikowany to pewnie delikatnie mówiąc nie zachwyca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój post nie jest reklamą tylko informacją. Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem podsumowanie. Żadna osoba zajmująca się z zamiłowaniem kuchnią nie będzie korzystała z mas gotowych nieustająco. Polecam je do wypróbowania, rzetelnie oceniam smak i konsystencję, o co zostałam poproszona, stwierdzam, że w sytuacjach awaryjnych warto wiedzieć, że taki produkt jest na rynku. To tyle. Nie zmuszam nikogo, by zaraz biegł do sklepu po produkt, nie namawiam, by przejść na sztuczne masy. Informuję, że jest taka możliwość, jeśli pojawia się konieczność. Tak więc nie ma potrzeby, aby się dziwić. Pozdrawiam, Aleex.

      Usuń