piątek, 30 stycznia 2015

Kruche ciasteczka z maszynki wg Aleex



Trzy dni temu odbyły się uroczystości upamiętniające 70. rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau (Oświęcim-Brzezinka). Wzięły w nich udział delegacje rządowe z wielu państw, byli więźniowie tego obozu i ich rodziny. Poza oficjalnymi przemówieniami, zwróciłam uwagę na wystąpienia byłych osadzonych – niezwykle emocjonalne, do głębi prawdziwe. Zapadły mi w pamięć słowa Romana Kenta, który powiedział, że potworny los zgładzonych w obozach śmierci nigdy nie powinien się powtórzyć. Opisywał też okrutną, obozową codzienność w Auschwitz przed ponad 70 laty. - Często słyszę pytanie: jak długo przebywałeś w Auschwitz? Odpowiedź brzmi: nie wiem. Wiem natomiast, że jedna minuta w Auschwitz była jak cały dzień; dzień jak rok, a miesiąc - jak cała wieczność - dodał.
Wieczorem obejrzałam szokujący film „Ciemności skryją ziemię”, nakręcony przez brytyjskich operatorów, towarzyszących żołnierzom podczas wyzwalania obozu koncentracyjnego w Bergen-Belsen. Filmowcy nagrali coś, czego – jak sami mówili w filmie – nie potrafią zapomnieć. Coś, czego nie odzwierciedli nawet najlepszy film fabularny. Wspominali także, że każdy z nich modlił się w duchu, aby nie musiał montować tego wstrząsającego materiału. W montażu pomógł im Alfred Hitchcock. W kwietniu 1945 roku żołnierze, po wejściu na teren obozu, trafili na makabryczny widok: około 30 tysięcy rozrzuconych ludzkich zwłok. Dalej siedzieli ci, którym udało się przeżyć. Jeden z bohaterów filmu wspominał – To przerażające, ale nie potrafiłem rozróżnić żywych od martwych. Przechodziłem obok kogoś, kto w moim mniemaniu nie żył, a on nagle ruszał ręką i prosił o pomoc. Ten szokujący brytyjsko-amerykańsko-izraelsko-duński dokument „Ciemności skryją ziemię” zawiera także unikalne materiały filmowe wykonane w ostatnich dniach wojny przez wojskowych operatorów alianckich armii, m.in. w Buchenwaldzie, Majdanku, Auschwitz i Dachau.
Zawsze niezwykle emocjonalnie reaguję na teksty kultury związane z II wojną światową. Fascynuje mnie literatura tego okresu – nie ze względu na szczególną urodę, ale ze względu na prawdę, którą odsłania. Oglądam filmy, czytam artykuły, ciągnę swoje dzieci do kina, aby pokazać im produkcje dotyczące wojny, powstające także współcześnie, zabieram je do muzeów, wspólnie odwiedzamy miejsca pamięci i zwiedzamy byłe niemieckie obozy koncentracyjne na terenie Polski. Robię to, bo jestem przekonana, że nie wolno zapomnieć o przeszłości. Niesie ona bowiem przestrogę przed okrucieństwem, bestialstwem, która idealnie zawiera się w słowach Z. Nałkowskiej „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Z niepokojem śledzę wydarzenia na świecie, które są dowodem na to, jak łatwo zapominamy o przeszłości. A kiedy przeszłość zaczniemy lekceważyć, potwory mogą się obudzić.
Odreagowałam, jak zawsze, w kuchni. Musiałam zająć czymś ręce i głowę. Włączyłam swoją muzykę, sięgnęłam po przepis Dorotus i zrobiłam ciasteczka. Miałam okazję sprawdzić przy ich wyrobie maszynkę do ciastek, którą kupiłam już jakiś czas temu. Okazała się bardzo pomocna, ale zanim nabyłam wprawę, wyszło mi kilka małych kulfonów zamiast zgrabniutkich kwiatuszków. Oprócz malutkich ciasteczek na jeden kęs, zrobiłam też kilka większych z marmoladą. Jednak przetrwały tylko na pierwszych zdjęciach. Nim zdążyłam je położyć na talerzyk, zniknęły w podejrzanych okolicznościach, skradzione przez domowych łasuchów, zanim zdążyły ostygnąć. Ciasteczka są kruchutkie i dość sypkie. Jeśli nie lubicie takiej konsystencji, pomińcie mąkę ziemniaczaną i zwiększcie ilość mąki pszennej. W obu wersjach są przepyszne. Polecam.


Składniki:

• 220 g masła
• 100 g cukru pudru
• 2 żółtka
• 300 g mąki pszennej
• 50 g mąki ziemniaczanej
• 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
• szczypta soli
• kilka łyżek marmolady wiśniowej

Sposób przygotowania:

1. Miękkie masło włożyć do misy miksera i ubić na jasną, puszystą masę.


2. Dodać cukier, cały czas ucierając.


3. Dodać żółtka, ekstrakt z wanilii, zmiksować do połączenia się składników.



4. Do masy maślanej dodać oba rodzaje mąki, sól i zmiksować na gładką masę.



5. Masę ciasteczkową przełożyć do maszynki do ciastek.


6. Blaszki wyłożyć papierem do pieczenia. Na blachę wyciskać ciastka w okrągłym kształcie, pozostawiając między nimi małe odstępy. W zależności od kształtu ciasteczka, na środek wycisnąć kleks marmolady.



7. Piec w temperaturze 180ºC przez 12 minut.


8. Wyjąć, wystudzić na kratce. Przełożyć do puszki.



Smacznego.

4 komentarze:

  1. świetne Ci wyszły, bardzo lubię takie ciasteczka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu rewelacja;-)Cudownie smakowały.Aleex jesteš wspaniała,dzięki,pozdrawiam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że smakowały :) Pozdrawiam, Aleex :)

      Usuń
  3. Zabieram sie za nie.Zobacze jakie wyjda.Wyszly wspaniale .Dziekuje za przepis.

    OdpowiedzUsuń