niedziela, 18 lutego 2018

Tapenada (pasta z oliwek) wg Aleex


Wczoraj miałam zabieganą sobotę, całe popołudnie zajęły mi obowiązki zawodowe. Po uroczystościach udało mi się z chłopakami wpaść na krótkie zakupy i wtedy… odkryłam na sklepowej półce czarne oliwki. Nareszcie! Przez ostatnie tygodnie po prostu ich nie było. Zielone spokojnie stały w słoiczkach, a czarne zniknęły. Zastanawiałam się nawet, skąd ten brak, ale nie drążyłam tematu, cierpliwie czekałam na ich pojawienie się. I doczekałam się. Od razu włożyłam je do koszyka. Wiedziałam, że są z pestkami, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Tym bardziej, że nie były mi potrzebne w całości, przeznaczyłam je do rozdrobnienia. Od jakiegoś czasu wiedziałam, co chcę z nich przygotować. Kiedy pod koniec minionego roku byłam z Gwiazdeczką w Krakowie, późnym wieczorem wybrałyśmy się na Rynek. Szukałyśmy miejsca, aby zjeść kolację. Nasz wybór padł na włoską restaurację Da Pietro. Od razu spodobały nam się klimatyczne wnętrza, szczególnie te w podziemiach starej kamienicy. Siadłyśmy przy niewielkim stoliku i chłonęłyśmy włoski klimat. Wszystko było jak trzeba – płonący ogień, rozgrzewający nas po spacerze w chłodną noc, przepyszny, gorący bulion z tortellini z farszem mięsnym i Grana Padano, niezwykle aromatyczna i wyrazista w smaku pasta all’amatriciana z sosem pomidorowym, boczkiem, czosnkiem i ostrą papryką oraz gorąca herbata. Jednak najbardziej zapamiętałam z tej nocy przystawkę, którą dostałyśmy w ramach oczekiwania na posiłek. Była to cudownie smakująca tapenada z gorącymi, chrupiącymi bułeczkami. Tę znakomitą pastę z czarnych oliwek pochłonęłyśmy błyskawicznie. Byłyśmy głodne i zmarznięte, więc połączenie oliwek z gorącymi bułeczkami sprawdziło się znakomicie. Po zaspokojeniu pierwszego głodu, mogłyśmy spokojnie czekać na wybrane dania, a później zachwycać się ich smakiem. Smakowały naprawdę świetnie, ale to tapenada zapadła mi w pamięć. Przywołała wspomnienia słonecznej Grecji i cudownej kuchni śródziemnomorskiej. I to właśnie tapenadę chciałam odtworzyć w swoim domu. Byłam ciekawa, czy uda mi się uzyskać zapamiętany smak. Poszukałam w Internecie odpowiednich przepisów i stworzyłam z nich taki, który najbardziej mi odpowiadał. Zrobiłam. Zajęło mi to kilka minut. Otrzymałam przepyszną pastę oliwkową, którą podałam z chrupiącymi grzankami. Aby jeszcze bardziej uwypuklić smak oliwek, grzanki przygotowałam z bagietki pieczonej z czarnymi oliwkami. A ponieważ dziś do domu wpadają promienie słońca, tapenada w mojej kuchni zapowiada nadejście cieplejszych dni. Oby przyszły jak najszybciej.

Składniki:

Pasta:
• 150 g czarnych oliwek bez pestek
• 40 ml oliwy z oliwek extra virgin
• 1 mały ząbek czosnku
• ½ ostrej papryczki lub chili w płatkach
• 1 łyżeczka natki pietruszki
• ½ - 1 łyżeczki octu balsamicznego
• sól himalajska

Grzanki:

• bagietka z czarnymi oliwkami
• masło
• starty parmezan

Sposób przygotowania:

1. Oliwki odsączyć z zalewy, przełożyć do miseczki. Jeśli są z pestkami, pestki trzeba usunąć.



2. Dodać ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę.


3. Wlać oliwę z oliwek.


4. Dodać papryczkę drobno posiekaną lub chili w płatkach. Ja miałam chili w młynku, który od razy mieli płatki.


5. Dodać natkę pietruszki.


6. Składniki posolić.


7. Całość zmiksować blenderem na gładką masę.


8. Dodawać porcjami ocet balsamiczny. Zacząć od ½ łyżeczki, spróbować. Ewentualnie dodać więcej octu. Zależy to od naszych preferencji.


9. Wymieszać dokładnie.


10. Pastę przełożyć do miseczki.


11. Podawać z grzankami. Ja przygotowałam je, krojąc bagietkę na kromki. Na każdej położyłam płatek masła i odrobinę parmezanu. Całość zapiekłam do zrumienienia.



12. Na kromce bagietki kłaść tapenadę.



13. Podawać jako przystawkę lub „czekadełko”. Można przygotować większą ilość tapenady, przełożyć do słoiczka, zalać oliwą i przechowywać w lodówce przez klika tygodni.



Smacznego.

1 komentarz: