▼
środa, 3 listopada 2010
Kotlety mielone z indyka wg Aleex
Uwielbiam powieści Stephena Kinga. Jest on dla mnie niekwestionowanym mistrzem grozy. Na podstawie jego utworów powstało wiele znakomitych horrorów: „Sztorm stulecia”, „Lśnienie”, „Cmętaż dla zwierzaków” (pisownia oryginalna) i inne. Czytałam prawie wszystkie jego książki, filmów widziałam niewiele, ponieważ z zasady nie oglądam filmów grozy. Dlaczego? Bo się boję. Wiem, że to lęk irracjonalny, ale nie potrafię sobie przetłumaczyć, że to tylko film. Wolę książki. Ostatnio skończyłam czytać rewelacyjną powieść Kinga „Ręka mistrza”. Pamiętacie? Wspominałam Wam o niej. Po przeczytaniu utworu „Pod kopułą” myślałam, że żaden długo mnie nie zachwyci, a jednak myliłam się. „Ręka mistrza” to znakomita powieść. Od pierwszych stron trzyma czytelnika w napięciu i nie pozwala oderwać się od toku wydarzeń. Głównym bohaterem utworu jest przedsiębiorca, Edgar Freemantle, który podczas wypadku traci rękę i ledwo ratuje życie. Dochodzi wprawdzie do siebie, ale jego równowaga psychiczna jest zachwiana, a mężczyzna doświadcza niekontrolowanych napadów szału. Bywa wówczas niebezpieczny dla siebie i swoich bliskich. Jego żona, zaatakowana przez niego niespodzianie, zażądała rozwodu, a po rozstaniu z nią, Edgar postanawia zacząć od nowa swoje życie. Wyjeżdża na Duma Key, odludną wyspę na wybrzeżu Florydy, która należy do Elizabeth Eastlake. Tam rozwija się jego talent malarski. Ale obrazy Edgara nie są zwykłymi rysunkami. Zawierają w sobie jakąś tajemnicę, mają niespotykaną siłę oraz są magiczną układanką dotyczącą przeszłości i przyszłości. Powoli wyspa i jej mieszkańcy odsłaniają przed bohaterem swoje prawdziwe oblicze. Obrazy Freemantle’a wyjaśniają tragiczne zagadki przeszłości i ujawniają swą niszczycielską, niezwykłą moc.
King mistrzowsko łączy kolejne etapy akcji, dwa światy: rzeczywisty i metafizyczny przenikają się, a zło nigdy nie przestaje być groźne dla ludzi. Atutem powieści jest nie tylko wartka i oryginalnie prowadzona akcja, ale także wnikliwa psychoanaliza bohaterów. Świetna powieść, naprawdę warta przeczytania. Dla mnie jak do tej pory bezdyskusyjny numer jeden na liście bestsellerów Kinga.
A w kuchni polecam mielone kotlety z indyka. Doskonałe podczas diety Dukana i łatwiutkie do przygotowania.
Składniki:
• 50 dag mięsa gulaszowego z indyka (może być też filet) bez skór, ścięgien i tłuszczu
• 1 średnia cebula
• 1 jajko
• 2 łyżki otrębów
• przyprawy: wegeta, pieprz, czosnek
Sposób przygotowania:
1. Mięso opłukać pod zimną wodą, zmielić.
2. Dodać cebulę pokrojoną na mniejsze kawałki, zmiksować w blenderze na gładką masę.
3. Następnie dodać jajko, otręby i przyprawy. Dokładnie wymieszać.
4. Maczać dłonie w zimnej wodzie. Zwilżonymi dłońmi formować kotlety. Smażyć je z obu stron na rumiano na teflonowej patelni bez tłuszczu. W trakcie smażenia podlać wodą.
5. Podawać kotlety polane wytworzonym sosem lub z dodatkiem warzyw.
Smacznego.
Faza I i II
One są przepyszne ! I lekkie... :)
OdpowiedzUsuńtakie delikatne mięsne kotleciki to coś zdecydowanie dla mnie :) bardzo lubię indycze mięso
OdpowiedzUsuńJem takie kotlety (z fileta) praktycznie co drugi dzień. Baaaaardzo dobre! Spróbuję wersji z otrębami.
OdpowiedzUsuń