.

.

środa, 31 grudnia 2014

Piña colada wg Aleex



Kolejny Sylwester. W powietrzu unosi się niesamowity nastrój. Czuć napięcie, które narasta w oczekiwaniu na wieczór. Bo dzisiejszy wieczór będzie wyjątkowy. Na balach i domówkach ludzie będą bawić się do białego rana z krótką przerwą na północ – tak ważną i symboliczną właśnie dziś. My zostajemy w domu. Będziemy z naszymi dziećmi, w swoim gronie. Jakoś od kilku lat nie mam ochoty na wielkie huczne zabawy. Coraz bardziej doceniam chwile w zaciszu własnego domu, w otoczeniu moich najbliższych. Też będziemy świętować, a o północy wzniesiemy toast za pomyślność na nadchodzące 365 dni. Na pewno będzie kameralnie, ale także spokojnie, wesoło i smacznie.
A Wam, Moi Drodzy, życzę szampańskiej zabawy, bez względu na to, gdzie i z kim będziecie. Niech dzisiejszy Sylwester będzie cudownym preludium do tego, co przyniesie nadchodzący Nowy Rok.

Toast za pomyślność wznoszę pysznym drinkiem o nazwie Piña Colada. To określenie wywodzi się z języka hiszpańskiego i oznacza piña – ananas, colada – przecedzony. Drinka przyrządza się go z jasnego rumu, kokosowej śmietanki i soku ananasowego. Napój zawsze podaje się z lodem i plastrem cytryny oraz ananasa. W luksusowej wersji podaje się go w wydrążonym ananasie. Popularność Piña Colady związana jest z piosenką z 1979 roku: „Escape” (inny tytuł utworu to: „The Pina Colada Song”), którą zaśpiewał Rupert Holmes. Przepis na drinka jest prosty i znajduje się na oficjalnej liście koktajli IBA (International Bartenders Association). Może spróbujecie? Za pomyślność…


Składniki:

• 30 ml białego rumu
• 30 ml słodkiej śmietanki kokosowej
• 90 ml soku ananasowego
• kruszony lód

Sposób przygotowania:

1. Do kubka miksującego wrzucić lód oraz wlać składniki: rum, mleczko kokosowe i sok ananasowy.
2. Wszystko zmiksować, aż lód zostanie skruszony na drobniutkie grudki.
3. Przelać napój do szklanki i dodać kilka kostek lodu.
4. Ozdobić kawałkiem ananasa.

Smacznego.

Przypominam o trwającym V konkursie urodzinowym bloga Aleex

Źródło zdjęcia: http://tt-damp.dk/restsalg-dampklare-vaesker-37/pina-colada-p122

sobota, 27 grudnia 2014

V konkurs urodzinowy bloga Aleex



Rok 2014 powoli przechodzi do historii. Tuż za progiem stoi Nowy Rok 2015. Czas na refleksje i podsumowania nadejdzie wkrótce, gdy będziemy świętować przełom lat. Minął także kolejny rok w mojej kuchni. 03 stycznia 2015 roku, mój blog będzie świętował piąte urodziny. Dziś, jak co roku, ogłaszam z tej okazji konkurs urodzinowy bloga. Mam nadzieję, że tegoroczne zadanie spotka się z Waszym zainteresowaniem.

Aby wygrać jedną z trzech nagród- niespodzianek (wśród których znajdą się także egzemplarze Geriavity z dedykacjami dla zwycięzców) wystarczy:

1. Polubić moją stronę na facebooku i zostać obserwatorem mojego bloga.

2. W komentarzu do tego posta podać: przepis na wyjątkową dla Was potrawę wraz z historią związaną z tym daniem (smak dzieciństwa, związek z wyjątkową sytuacją w życiu, wspomnienie z wakacji, wspomnienie o kimś ważnym, itp.). Proszę też o przygotowanie zdjęcia potrawy (choć nie można go umieścić w komentarzu, będzie potrzebne).

3. Wysłać: przepis, historię i zdjęcie potrawy oraz wyrażenie zgody na publikację na mój adres mailowy: agaste@gmail.com

4. W tytule maila wpisać - V konkurs urodzinowy bloga.

Na Wasze maile czekam do 02. stycznia 2015 r. do północy. W dniu urodzin bloga – 03. stycznia 2015 r. ogłoszę zwycięzców. Uwaga: paczki z nagrodami wysyłam tylko na terenie Polski. 

Powodzenia !!!

UWAGA! Jeśli ktoś z Was nie ma konta na fb i nie może spełnić warunku 1, proszę mi o tym napisać. Podobnie jak rok temu, znajdziemy wyjście z tej sytuacji :)


Aleex.

źródło zdjęcia: internet

wtorek, 23 grudnia 2014

Święta Bożego Narodzenia 2014



Moi Drodzy

Boże Narodzenie jest tuż,tuż, a więc znikam w swojej kuchni, by wyczarować dla swoich bliskich mnóstwo pyszności. Zanim jednak na dobre zacznę świętowanie, przyjmijcie, proszę, ode mnie najserdeczniejsze życzenia.

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia
życzę Wam nadziei, własnego skrawka nieba,
zadumy nad płomieniem świecy,
filiżanki dobrej, pachnącej kawy,
piękna poezji, muzyki,
odpoczynku, zwolnienia oddechu,
nabrania dystansu do tego, co wokół.
Niech nadchodzące święta Bożego Narodzenia
będą pełne miłości, dobroci i rodzinnego ciepła,
chwil roziskrzonych kolędą,
śmiechem i wspomnieniami,
a nadchodzący Nowy Rok 2015
niech przyniesie obfitość wszelkich łask i pomyślności.
Wesołych świąt!

Do zobaczenia po świętach. Wrócę do Was z nowymi przepisami i tradycyjnym konkursem urodzinowym.

Aleex

Źródło zdjęć i materiałów: internet.

sobota, 20 grudnia 2014

Sernik z makiem wg Aleex



Ledwo zdążyłam upiec pierniczki, a już w kolejce czekały następne przepisy do wypróbowania. Dzisiejszy zapożyczyłam z grudniowego „Mojego gotowania”. Zainteresowało mnie zdjęcie wypieku, po przeczytaniu przepisu byłam przekonana, że sernik z makiem będzie świetnie smakował. Niestety, podczas robienia ciasta zaczęły się kłopoty, bo proporcje w czasopiśmie były po prostu złe. Dopasowałam więc wszystko po swojemu i w takiej poprawionej wersji Wam podaję. Mam nadzieję, że będzie pysznie. Czy u Was też już czuć coraz intensywniejszy zapach świąt?

Składniki:

Ciasto:
• 30 – 35 dag mąki
• ½ łyżeczki proszku do pieczenia
• 6 dag cukru pudru
• szczypta soli
• 16g cukru waniliowego
• 75 g masła
• 2 jajka
• 50 ml mleka

Masa serowa:
• 50 dag białego sera trzykrotnie mielonego
• 2 dag stopionego masła
• 2 jajka
• 75 g drobnego cukru do wypieków
• 16 g cukru waniliowego
• 1 budyń waniliowy bez cukru
• ½ łyżeczki proszku do pieczenia

Masa makowa:
• 20 dag suchego mielonego maku
• 8 dag cukru
• ½ łyżeczki proszku do pieczenia
• 65 g kaszy manny
• 3 jajka
• 3 dag stopionego masła
• 16 g cukru waniliowego

Uwaga: można użyć gotowej masy makowej z puszki

Dodatkowo:
• ½ tabliczki mlecznej lub deserowej czekolady
• 1 łyżka mleka

Sposób przygotowania:

1. Mąkę, oba rodzaje cukru, sól wymieszać w misce. Dodać masło i jajka oraz, porcjami, mleko. Zagnieść elastyczne ciasto.



2. Tortownicę o średnicy 26 cm wyłożyć papierem do pieczenia i wylepić ciastem dno i boki formy. Tortownicę wstawić do lodówki na 1 godzinę.





3. Przygotować masę makową: Mak wymieszać z cukrem, proszkiem do pieczenia i kaszą, utrzeć z jajkami, masłem i cukrem waniliowym.



4. Masa serowa: masło utrzeć z cukrem, dodawać po jednym jajka. Ucierać do otrzymania puszystej, gęstej masy. Dodawać porcjami ser. Proszek budyniowy z proszkiem do pieczenia przesiać przez sitko i dodać do masy serowej, cały czas ucierając.


5. Do tortownicy schłodzonej i wyklejonej ciastem wkładać kleksy obu mas – serowej i makowej.




6. Piec około 1 godziny w temperaturze 175 – 180 stopni C. Zostawić na 20 minut w wyłączonym, ale zamkniętym piekarniku.
7. Wyjąć i ostudzić.


8. Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, wymieszać z mlekiem. Czekoladą ozdobić wierzch sernika z makiem.



9. Podawać z filiżanką aromatycznej kawy.



Smacznego.

piątek, 19 grudnia 2014

Pierniczki jak alpejskie wg Aleex



W ferworze przygotowań do świąt Bożego Narodzenia prawie zapomniałam o pierniczkach. Na szczęście ocknęłam się wczoraj i nerwowo zaczęłam szukać przepisu. W tym roku mój wybór padł na pierniczki, które smakują i wyglądają jak alpejskie. Zrobiłam je, podobnie jak florentynki, z przepisu Dorotus Udały się znakomicie. Świetnie smakowały podczas lektury ostatnich stron świetnej książki. Polecam. I pierniczki, i ”Geriavity”

Składniki:

• 1 kg mąki pszennej
• 8 żółtek
• 3 białka
• 1,5 szklanki drobnego cukru do wypieków
• 3 łyżki kakao
• 200 ml gęstej, kwaśnej śmietany 18%
• 3 łyżeczki sody oczyszczonej
• 1 opakowanie przyprawy korzennej do piernika
• 250 g masła
• 400 g miodu

Sposób przygotowania:

Dzień przed pieczeniem:
1. Kakao wymieszać z mąką w dużej misce, odstawić.


2. W rondelku zagotować miód z przyprawą do piernika, odstawić.



3. Dodać masło, poczekać aż się rozpuści, a potem przestygnie.


4. Śmietanę przelać do miski. Pozostawić ją, aby była w temperaturze pokojowej. W śmietanie rozpuścić sodę, odstawić. Uwaga! - śmietana zwiększy swą objętość.



5. Białka ubić na sztywną pianę. Dodawać cukier, łyżka po łyżce, cały czas ubijając. Dodać żółtka i zmiksować.



6. Ubitą masę jajeczną wlewać do mąki i delikatnie wymieszać.


7. Dodać miód i dalej mieszać. Na koniec dodać śmietanę z sodą, wymieszać.



8. Powstałe ciasto będzie dość rzadkie. Odstawić je przykryte w chłodne miejsce (do lodówki), w ciągu 24 godzin zgęstnieje.


W dniu pieczenia:
1. Uwaga! Ciasto jest klejące. Odcinać porcje. Lekko podsypać je mąką, rozwałkować na grubość 3 - 5 mm (nie cieniej, najsmaczniejsze są te grubsze pierniczki) i wykrawać pierniczki.



2. Każde ciastko smarować cienką warstwą białka, aby pierniczki ładnie błyszczały .


3. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, pierniczki ułożyć obok siebie.
4. Piec w temperaturze 175ºC przez 7 minut. Wyjąć z piekarnika, ostudzić na kratce.



5. Pierniczki można dowolnie ozdobić.


Smacznego.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Florentynki wg Aleex



Wiedziałam, że tak będzie! Po prostu wiedziałam. Od wczoraj miałam już sprecyzowany plan na dzisiejszy dzień: wcześniejszy powrót z pracy, pieczenie ciasteczek i odpoczynek. I co? I nic. Nic z tego nie wyszło. Dlaczego? Bo… zapomniałam o całym świecie. Ale po kolei.
Wchodząc do domu, od progu zgarniałam rzeczy Młodego zostawione byle gdzie. Przywitałam się z Hugo, w drodze do kuchni musnęłam spojrzeniem stosik papierów. Wyszukałam w nich przepis Dorotus na florentynki i już miałam zabrać się za pieczenie, kiedy w oko wpadła mi niebieska okładka książki, którą ostatnio dostałam.



Książka, która dotarła do mnie pocztą, była intrygująca. Okładka zastanawiała, tytuł jeszcze bardziej. „Geriavity”… Ale o co chodzi? To słowo skojarzyło mi się z nazwą popularnego leku dla osób mocno dojrzałych. Brzmiało znajomo, ale jednocześnie ciekawiło. Otworzyłam książkę. Przeczytałam kilka stron, stojąc przy biurku z przepisem na florentynki w ręce. Usiadłam. Przepis zsunął się na podłogę, a ja przeniosłam się do Warszawy na spotkanie z doktorem Tomaszem Szroniewskim. Sekundy mknęły wraz z sunącą po cyferblacie wskazówką. Zlewały się w minuty, te w kwadranse, a ja czytałam z wypiekami na twarzy, wybuchając co chwila spontanicznym śmiechem.
Bohatera polubiłam od pierwszej chwili. Doktor Szroniewski to współczesny mężczyzna, nie jest zaradny ani przebojowy, złoszczą go paradoksy dnia codziennego, nie akceptuje głupoty ludzi. Żyje w swoim świecie, nieco odstającym od szarej rzeczywistości. Jest ginekologiem-położnikiem, ale tak naprawdę stroni od kobiet. Ma za to mamusię, która skutecznie uprzykrza mu życie: a to przyjazdem kuzynka, o istnieniu którego Szroniewski nie miał bladego pojęcia, a to rodzinnymi spotkankami, które sprawiają, że bohater dusi się ze zniecierpliwienia.
Śledząc historię Tomasza Szroniewskiego, dostrzegłam w nim kwintesencję człowieka naszych czasów, swoistego every mana, który boryka się z codziennością. Ten utwór to nic innego jak przenicowana powieść obyczajowa dla kobiet, takie, nieco prześmiewcze, odwrócenie sytuacji. I mimo że bohaterem jest mężczyzna, każda kobieta i każdy facet zrozumieją go doskonale. Bo kogo z nas nie wkurzają ogłupiające zakupy w hipermarketach przed świętami? Kto szanuje puste lale czyniące rzekomy atut ze swojej głupoty i zwracające uwagę wyłącznie zewnętrznością? Komu z nas nie cierpnie skóra, gdy widzimy cwaniactwo i nieróbstwo innych? Kto z nas lubi dziwne układy zawodowe i niejasne powiązania? Nikt. Nikt też nie lubi, jak inni próbują układać mu życie. I nikt z nas nie lubi, jak inni oceniają naszych ukochanych. Bo ukochaną ma także Tomasz Szroniewski. I ostatecznie, mimo wielu wątpliwości, wreszcie ten sympatyczny czterdziestolatek wybiera swoją drogę życiową. Czy jest ona przewidywalna? Czy jest zaskakująca? Nie… tego Wam nie zdradzę, możecie przeczytać o tym sami.
Książka jest świeża jak moje ciasteczka, które w końcu upiekłam, ale dopiero bardzo późnym wieczorem (jak widać). Ukazała się zaledwie tydzień temu, można ją kupić w kilku miejscach (informacje TUTAJ). Cena jest bardzo przystępna. Książka może być świetnym prezentem na różne okazje. Jej niewątpliwym atutem, dla mnie naprawdę ważnym, jest styl autorki – lekki, bezpośredni, bardzo przypomina mi tę pisarską swobodę wypowiedzi, którą miała Joanna Chmielewska. Ja nie znajdę „Geriavitów” pod choinką, bo mam już swój bezcenny egzemplarz z dedykacją autorki.



Ale moi bliscy i znajomi na pewno zostaną obdarowani tą wyjątkową pozycją książkową.
Polecam Wam gorąco tę powieść. I ciasteczka. Obie rzeczy znakomite.


Składniki na 20 sztuk:

• 50 g kandyzowanych wiśni
• 50 g kandyzowanej skórki pomarańczowej
• 100 g suszonej żurawiny
• 200 g migdałów w słupkach
• 50 g mąki pszennej
• 120 g masła
• 120 g cukru
• 50 ml śmietany kremówki 30%

Dodatkowo:
• 200 g czekolady mlecznej lub gorzkiej

Sposób przygotowania:

1. Do rondelka włożyć masło i cukier. Podgrzewać, aż składniki prawie zupełnie się rozpuszczą (cukier będzie trochę wyczuwalny). Zdjąć z palnika, wlać śmietanę kremówkę, odstawić, aż lekko przestygnie.





2. Do misy włożyć posiekane na grubsze kawałki wiśnie, skórkę pomarańczową, żurawinę, migdały i mąkę pszenną. Delikatnie wymieszać.





3. Do bakalii dodać przestudzone masło z cukrem, wymieszać do połączenia.



4. Blachę z piekarnika wyłożyć papierem do pieczenia. Układać ciasteczka na blasze w dużych odstępach od siebie - 1 płaska łyżka na każde ciastko, następnie spłaszczyć łyżką.



5. Piec w temperaturze 160ºC przez około 12 - 15 minut, aż się zezłocą. Ciastka powinny się lekko rozpłynąć podczas pieczenia, a kiedy ich brzegi będą lekko brązowe, są gotowe.
6. Wyjąć z piekarnika, jeszcze ciepłe wycinać okrągłą foremką do deserów (dzięki temu będą idealnie równe), pozostawić na blaszce do przestudzenia (dopiero wtedy się skleją).





7. Wystudzone ciastka od spodu posmarować roztopioną czekoladą i odkładać do stężenia czekolady.




8. Ciastka można przechowywać do 10 dni w szczelnym pojemniku.


Smacznego.