.

.

poniedziałek, 31 stycznia 2011

Cukier waniliowy z prawdziwą wanilią wg Aleex





Ostatni dzień stycznia. Strasznie szybko zleciał ten miesiąc. I był taki sobie, raczej ciężki. Mam nadzieję, że kolejne okażą się łaskawsze. W tym tygodniu czekają mnie w pracy spore wyzwania. Oprócz stopni, o których pisałam, mamy zamiar nakręcić film promocyjny. Już od wtorku zaczynamy przygotowania. Wszyscy jesteśmy podekscytowani i ciekawi końcowego efektu. Pewnie będzie świetny, ale nie ma co zapeszać. Zobaczymy.
Dziś, na zakończenie miesiąca, proponuję Wam… cukier waniliowy. Nie taki, jaki znamy z kupowanych w sklepie torebeczek z dodatkiem waniliny, ale prawdziwy cukier z prawdziwą wanilią. Przyznaję, że ja bardzo lubię smak sztucznej wanilii. Dopiero niedawno postanowiłam sprawdzić, czy jest on podobny do oryginału. Okazało się, że nie jest podobny. Zupełnie nie. Byłam trochę rozczarowana, ale prawdziwa wanilia też jest pyszna, tylko musiałam się do niej trochę przyzwyczaić. A skoro już ją miałam w domu, postanowiłam ją właściwie wykorzystać.


Składniki:


• 2 strąki wanilii
• cukier biały

Sposób przygotowania:


1. Strąki wanilii pociąć na kawałki, każdy z nich dodatkowo rozciąć, aby uwolnić jak najwięcej smaku i aromatu.



2. Do słoiczka lub szczelnego pojemnika wsypać 1/3 cukru, włożyć kilka kawałków wanilii. Nasypać kolejną warstwę cukru i znów włożyć kawałki wanilii. Czynność powtarzać do wyczerpania składników.



3. Cukier z wanilią zostawić w szczelnie zamkniętym pojemniku na kilka dni. Po tym czasie jest gotowy do dodawania do deserów i wypieków. Można go przechowywać bardzo długo.



Polecam.

niedziela, 30 stycznia 2011

Sałatka z tuńczykiem wg Aleex





Znów umyka mi weekend. Wczoraj praca, dzisiaj szybki obiad (mimo niedzieli) i sprawdzanie klasówek, testów oraz prac semestralnych. Pocieszam się tym, że jeszcze tylko kilka dni szaleństwa i wszystko wróci do normy. No może niezupełnie, bo w szkole trwają przygotowania do studniówki. Wprawdzie nie wybieram się na bal, ale nastrój udziela się wszystkim. I zamieszanie też. Szczególnie przed semestrem.
Nawet nie wiecie, jak często słyszę pytania, dlaczego od pewnego czasu nie chodzę na studniówki. Wszyscy myślą, że to świetna zabawa, więc są zaskoczeni moją decyzją. A ja pojawiam się na balu wyłącznie wówczas, kiedy mam wychowawstwo i po prostu muszę (i chcę) być ze swoimi dziećmi. Czemu? Mnóstwo rzeczy miało na to wpływ. Dawniej studniówki były prawdziwym świętem w szkole. Rodzice cieszyli się, że mogą je przygotować swoim dzieciom, a zaproszeni nauczyciele byli miłymi i oczekiwanymi gośćmi. Z czasem słychać było „na mieście”, że to zbędny wydatek, że jest zbyt dużo gości, którzy mają darmową zabawę, itp. Zmieniła się atmosfera, dyrekcja, czasy, nastawienie rodziców. A ja nie lubię być intruzem. Zresztą nasza pani dyrektor wymaga, abyśmy na czas zabawy przejęli obowiązki ochrony i zajęli się przede wszystkim sprawdzaniem, kontrolowaniem, pilnowaniem uczniów i ich partnerów. Nie odpowiada mi taka rola. Nie wymiguję się od swojej pracy, absolutnie nie, ale to żenujące, kiedy patrzę, jak uczniowie zachowują się byle jak za przyzwoleniem rodziców, a ja muszę interweniować. Po co mi to?
Za to na pewno potrzebna jest mi dziś sałatka, pyszna sałatka z tuńczykiem. A to dlatego, że od dawna miałam na nią ochotę. I zrobiłam ją dla siebie. Jednak jak zawsze nie zjadłam jej sama. Dario, który nadal nie jada nic dietetycznego, wtrąbił połowę porcji. I nawet słowem się nie zająknął, że nie lubi diety Dukana.


Składniki:

• 1 puszka tuńczyka w sosie własnym
• 3 jajka na twardo
• 1 ogórek kiszony lub korniszon (co wolimy)
• ½ małej cebulki
• sól, pieprz
• olej parafinowy

Sposób przygotowania:

1. Tuńczyka wyjąć z puszki, nie odsączać mocno z zalewy, niech pozostanie wilgotny. Przełożyć do miseczki.
2. Jajka, ogórka, cebulkę pokroić w drobną kostkę, dodać do ryby.




To mój patent na szybkie krojenie jajek w kosteczkę. Używam przyrządu do cięcia w plasterki, tylko kilkakrotnie przekręcam ostrożnie jajko.

3. Składniki wymieszać, doprawić i skropić olejem parafinowym. Można go zastąpić dukanowskim majonezem.



Smacznego.

sobota, 29 stycznia 2011

Pijana śliwka wg Aleex




Sobota upływa mi w pracy. Mam dzisiaj aż 9 godzin zajęć, więc wrócę dopiero po południu. Trochę liczyłam na to, że po klasyfikacji w szkole zaocznej będę miała choć dwa weekendy wolne, ale ilość godzin do przepracowania w II semestrze nie pozwala na to. Trudno. Dzisiaj prowadzę zajęcia z zakresu dwudziestolecia i z baroku. Zastanawiam się, jaka będzie frekwencja i jak będą przygotowani słuchacze. Coś mi się wydaje, że po trwających trzy weekendy egzaminach po prostu nie będzie im się chciało. W takim wypadku czeka mnie 9 godzin wykładu połączonego z analizą tekstów. Będzie ciężko.
Wczoraj odwiedziła mnie Anes. Wreszcie pierwszy raz od wielu tygodni miałyśmy okazję poplotkować. Musiałyśmy wymienić się informacjami z ostatnich wydarzeń, wypić razem kawę i po prostu pobyć ze sobą. Było tak miło.
Poczęstowałam moją przyjaciółkę czekoladowymi muffinkami, które zaproponuję Wam wkrótce. Za to dzisiaj zapraszam na przepyszne ciasto z tego przepisu. Piekłam je już kilka lat temu, a później jakoś o nim zapomniałam. Zrobiłam je ponownie teraz dla moich gości. Wszyscy bez wyjątku uznali, że ciasto jest świetne. Nawet ci, którzy nie przepadają za słodkościami, sięgnęli po kolejny kawałek. Jestem przekonana, że docenicie jego wyjątkowy smak. Polecam.


Składniki:

Biszkopt:
• 5 jajek
• ¾ szklanki cukru
• ¾ szklanki mąki pszennej
• ¼ szklanki mąki ziemniaczanej
• pełna łyżeczka proszku do pieczenia
• 2 łyżki kakao
• 2 łyżki oleju
• 2 łyżki soku z cytryny

Masa:
• 25 dag masła
• 3 szklanki mleka
• ¾ szklanki cukru
• 3 żółtka
• 1 budyń Dr Oetkera waniliowy bez cukru
• 1,5 łyżki mąki ziemniaczanej
• 1,5 łyżki mąki pszennej
• cukier waniliowy

Polewa:
• 2 gorzkie czekolady
• 10 dag masła (1/2 kostki)
• 4 duże łyżki mleka

oraz:
• 40 dag suszonych śliwek kalifornijskich
• ½ - 1 szklanki wódki
• ¾ szklanki wody i 2 łyżki cukru na syrop, w którym ugotujemy śliwki (czynność tę wykonujemy na co najmniej 12 godz. przed wykonaniem ciasta, aby śliwki wchłonęły alkohol)

Sposób przygotowania:

1. Wodę z cukrem zagotować w garnku. Do gotującego się syropu włożyć śliwki i gotować na małym ogniu około 7 minut. Owoce mają być miękkie, ale należy uważać, aby się nie rozgotowały.



2. Śliwki odcedzić, ale płyn zostawić. Ostudzić owoce i wywar.



3. Do pojemnika ze szczelną pokrywką włożyć śliwki i zalać je alkoholem. Owoce mogą wchłonąć go nawet szklankę. Zostawić na 12 godzin.



4. Przygotować biszkopt. Białka ubić na sztywną pianę razem z cukrem. Dodawać po jednym żółtku, następnie przesiać mąkę z proszkiem, dodać pozostałe składniki i delikatnie wymieszać mikserem na najmniejszych obrotach. Wyłożyć do foremki 25x40 i upiec w piekarniku rozgrzanym do temp.170-180 stopni C. Czas pieczenia – 35-40 minut. Ostudzić.









5. 2 szklanki mleka zagotować z cukrem i cukrem waniliowym. Do pozostałego mleka (1 szklanka) dodać żółtka, budyń, obie mąki dokładnie rozmieszać i wlać na gotujące się mleko. Ugotować tak jak budyń (należy uważać, bo się łatwo przypala). Gdy budyń ostygnie, połączyć go z masłem miksując na puszystą masę.





6. Do płynu pozostawionego po gotowaniu śliwek dodać odrobinę alkoholu, w którym nasiąkały owoce. Gdyby owoce wchłonęły cały alkohol, należy dodać odrobinę innego. Takim ponczem nasączyć zimny biszkopt.





7. Na nasączony biszkopt wyłożyć masę budyniową, a na niej rozłożyć nasączone alkoholem śliwki. Owoce powinny być rozłożone gęsto, jeden przy drugim. Ciasto wstawić do lodówki.





8. Przygotować polewę: na parze lub w kąpieli wodnej rozpuścić masło, mleko i czekoladę. Kiedy składniki połączą się i utworzą jednolitą masę, polać nią śliwki. Schłodzić całość w lodówce.





9. Ciasto kroić ostrym nożem, kiedy dobrze zastygnie polewa.



Smacznego.

piątek, 28 stycznia 2011

Dukanowski twarożek śniadaniowy wg Aleex





Na pewno zauważyliście, że od pewnego czasu na bocznym pasku strony znajduje się link do blogu mojej przyjaciółki. Bardzo dawno nie miałyśmy ze sobą kontaktu. Tak naprawdę oddalił nas czas i odległość. Chodziłyśmy razem do podstawówki, bawiłyśmy się na jednej ulicy. Potem ona została w naszym liceum, a ja wyjechałam do pobliskiego miasta. Po kilku latach los znów złączył nas na dłużej, by ponownie rozdzielić na studiach. Mimo że obydwie kończyłyśmy polonistykę, rozjechałyśmy się po kraju. Teraz, dzięki konkursowi na Blog Roku 2010, amriczek odnalazła mnie. Bardzo się ucieszyłam z tego wirtualnego spotkania. Znów odkryłyśmy dawną bliskość. Moja przyjaciółka potrzebuje mnie. Jest chora. Zmaga się z ciężką chorobą, ale pokona ją. Jestem tego pewna. Amriczek zawsze była silna. Ma dla kogo żyć, wspomagają ją najbliżsi i przyjaciele. I ja. Codziennie. W każdej chwili jestem z nią myślami. Wczoraj napisałam dla niej wiersz:

Przez palce przesypujesz trociny świata
W głowie świecą barwne slajdy z przeszłości
Swoje plany odkładasz na półkę
Niech śpią pod warstwą kurzu
Aż na nowo powołasz je do życia
Twoje ciało
bosko doskonałe
Obróciło się przeciw tobie
Podstępny wróg zaatakował
I sieje śmiertelne spustoszenie
Strach paraliżuje twą wolę
Która kurczowo trzyma się życia
Patrzysz na kartkę z wyrokiem
Przez łzy widzisz,
że
To wezwanie do walki…


Dobrze się go czyta słuchając jednej z moich ulubionych piosenek:



Ponieważ ostatnio nie mam zbyt dużej ochoty na jedzenie, dziś przygotowałam sobie do kawy pyszne dietetyczne śniadanie. Zrobiłam słodki twarożek, który doskonale smakuje z dukanowskim pieczywem. Polecam.

Składniki:

• 20 dag chudego białego sera
• 2-3 łyżki jogurtu naturalnego
• 6 tabletek słodziku (lub innej substancji słodzącej)
• odrobina aromatu waniliowego
• kilka kropli soku z cytryny

Sposób przygotowania:


1. Zagotować wodę. W odrobinie wrzątku rozpuścić słodzik.
2. Dodać ser, jogurt, aromat i sok z cytryny. Dokładnie zmiksować na gładką masę.



3. Twarożek położyć na pieczywie dukanowskim lub zjadać sam.



Smacznego.

Faza I i II


A jutro zapraszam Was na rewelacyjne ciasto, doskonałe na weekend :)

czwartek, 27 stycznia 2011

Placki ziemniaczane wg Aleex





Wczoraj miałam zwariowany dzień. W pracy zamieszanie. Nasz vice poprosił mnie o pomoc w przygotowaniu rady pedagogicznej. Miałam nadzieję, że zdążę przed posiedzeniem wpaść na chwilę do domu, aby przygotować Młodemu obiad, ale okazało się, że nie ma na to żadnych szans. Zadzwoniłam do syna, by na razie zjadł kanapkę. Po radzie zrobiłam zakupy, a potem szybko dotarłam do domu. Od razu wzięłam się za przygotowanie czegoś do jedzenia. Wybór padł na placki ziemniaczane.
Bardzo długo kojarzyły mi się one z dzieciństwem i wakacjami. Moja mama rzadko robiła je w domu, za to podczas wakacji spędzanych nad morzem zajadałam się nimi bez opamiętania. Do dziś bardzo je lubię i od czasu do czasu przygotowuję moim bliskim. Dobre placki ziemniaczane muszą być chrupiące. Nie można pozwolić, by nadmiernie nasiąknęły tłuszczem, bo stają się po prostu niedobre. Świetnie smakują zrobione z młodych ziemniaków, ale te przyrządzone zimą także mają swój wyjątkowy charakter. U mnie jada się je z dodatkiem sosu mięsnego, ozdobione kleksem śmietany lub po prostu posypane cukrem. Są pyszne. Polecam.


Składniki:

• ziemniaki (dowolna ilość)
• 1 cebula
• 1 jajko
• mąka pszenna
• szczypta sody
• sól
• pieprz
• oliwa
• dodatki: cukier, śmietana lub sos

Sposób przygotowania:

1. Ziemniaki obrać, umyć i zetrzeć na tarce lub zmiksować w blenderze.





2. Włożyć starte ziemniaki do miski, odlać sok do oddzielnej miseczki i odstawić do na kilka chwil (jeśli płynu jest mało, możemy przełożyć masę ziemniaczaną na sitko). Po tym czasie wylać płyn, a skrobię (białą papkę, która zebrała się na dnie) dodać do startych ziemniaków.



3. Do masy dodać jajko, mąkę, startą na miazgę cebulę, sól i pieprz oraz szczyptę sody. Dokładnie wymieszać ciasto na dość gęstą masę.



4. Rozgrzać na patelni oliwę. Na gorący tłuszcz nakładać łyżką porcje ciasta. Spłaszczyć, formując placki. Smażyć z obu stron na złoty kolor.





5. Rumiane, chrupiące placki odsączyć z tłuszczu na ręczniku papierowym. Układać na talerzach i od razu podawać z ulubionymi dodatkami.



Smacznego.

wtorek, 25 stycznia 2011

Dukanowski sernik na zimno wg Aleex




Dzisiejszy dzień upływa mi pod hasłem aktywności. Od rana jestem w biegu. Najpierw praca. Jak zwykle lekcje, klasówki, sprawdzanie, pytanie i presja, bo trzeba przecież wystawić stopnie na semestr. Nie znam nauczyciela, który by lubił klasyfikację semestralną. Ja jej nie znoszę! Ale skoro to nieodłączny element mojego zawodu, to trzeba to zaakceptować i już. Po południu umówiłam się z koleżanką na aerobik. Nareszcie! Zrobiłyśmy sobie przerwę w ćwiczeniach, która za bardzo się przeciągnęła. Teraz wracamy i już nie mogę się doczekać popołudnia. Coś dziwnego i zarazem magicznego jest w tych ćwiczeniach. Po dwóch godzinach intensywnego wysiłku jesteśmy ledwo żywe, ale pełne energii do życia. Kiedy chodzę na aerobik, na więcej rzeczy mam czas i siłę. Tym bardziej cieszę się z powrotu na salę. I jeszcze jedno. Zawsze powtarzam mojemu mężowi, że jak porządnie się zmęczę, to już nawet nie mam siły na sprzeczki z nim, choćby najbardziej niewinne ;)
W wolnej chwili (między pracą a aerobikiem) przygotuję dukanowski sernik na zimno. Oczywiście, jedzą go wszyscy. I nikt nie marudzi, że deser jest dietetyczny. Niczym nie różni się od typowego i smakuje naprawdę świetnie. Polecam.


Składniki:


• 3 wiadereczka serka homogenizowanego naturalnego po 50 dag każde (3%)
• słodzik (lub inna substancja słodząca) do smaku
• sok z 1 cytryny
• żelatyna na 1,5 litra płynu
• galaretka przygotowana wg mojego wcześniejszego przepisu (niżej podaję link)

Sposób przygotowania:

1. Serki przełożyć do miski. Słodzik rozpuścić w odrobinie wody. Z cytryny wycisnąć sok. Wszystko wymieszać z serkami.







2. Żelatynę rozpuścić w 1/3 szklanki wody. Lekko przestudzić. Do lekko ciepłej żelatyny dodać nieco serka, rozmieszać, a następnie żelatynę wymieszać z resztą serka. Przelać masę do tortownicy i wstawić do lodówki.







3. Przygotować galaretkę według tego przepisu. Ostudzić. Delikatnie wylać na stężałą masę serkową. Wstawić do lodówki na kilka godzin, aby zastygła.



Smacznego.

Faza I i II

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Czosnkowa bagietka wg Aleex





Ostatnio Młody stwierdził, że nie chce do szkoły kanapek tylko pieniądze. Nie chodziło o wielkie kwoty, raczej drobne, ale musiałam wiedzieć, na co są mu potrzebne. Kiedy zapytałam, odparł, że razem z kolegami chodzą na przerwie do sklepu i kupują sobie bułki.
- Ale takie specjalne – dodał.
Okazało się, że Młody ostatnio polubił bułki z czosnkiem. Zdziwiłam się nieco, ale cóż. Z wiekiem upodobania się zmieniają. A on widać zaczyna odkrywać nowe smaki. Nareszcie.
Zaproponowałam mu, że zrobię mu w domu pyszną bagietkę czosnkową. Zgodził się, ale cały czas siedział ze mną w kuchni pomagając i obserwując, jak ją przygotowuję. Kiedy czekaliśmy, aż będzie gotowa, zwabiony cudownym zapachem gorącego czosnku, w kuchni pojawił się Dario. Oczywiście spodziewałam się tego, dlatego przygotowałam trochę więcej porcji tego prościutkiego smakołyku. Po 15 minutach chłopcy zabrali się do jedzenia. Bagietki i bułki zniknęły błyskawicznie. I już planowana jest powtórka. Polecam.

Składniki:

• bułki, paluchy lub bagietki (tyle, ile zjemy)
• 1/3 kostki masła
• 3 ząbki czosnku
• ½ łyżeczki wegety
• ulubione zioła (opcjonalnie, np.: prowansalskie)
• folia aluminiowa do żywności

Sposób przygotowania:

1. Masło włożyć do szklanej miseczki i wstawić na 30 sekund do kuchenki mikrofalowej, aby zmiękło.
2. Czosnek obrać, przecisnąć przez praskę, dodać wegetę (i ewentualnie zioła). Wymieszać.





3. Pieczywo ponacinać na kromeczki, ale nie przekrajać do końca.





4. Każdą kromeczkę posmarować masłem.



5. Bułki lub paluchy zawinąć w folię aluminiową (błyszczącą stroną do środka). Położyć na blasze i wstawić do piekarnika nagrzanego do 190 stopni C.





6. Piec 15 minut. Jeśli chcemy mieć chrupiące pieczywo, na kilka minut przed końcem pieczenia rozchylić folię.
7. Podawać gorące.



Smacznego.