.

.

wtorek, 6 grudnia 2011

Dojrzewający piernik staropolski wg Aleex – etap II





Uwaga! Uwaga! Uwaga! Nadszedł czas na pieczenie piernika staropolskiego. Mimo nawału obowiązków, musiałam znaleźć chwilę, by aromatyczne ciasto piernikowe wreszcie trafiło do pieca. Po kilku tygodniach wyjęłam je z lodówki. Ostrożnie rozwinęłam je z folii. Odkryłam ściereczkę. Okazało się, że ciasto wygląda wspaniale. Ponieważ było jeszcze zimne, nie było czuć zapachu. Surowe dojrzewające ciasto ma konsystencję plasteliny. Jest gęste i przybiera ciemny kolor. Aromat zaczyna się roznosić, gdy ciasto nieco się ogrzeje. Pozostaje nam przystąpić do drugiego etapu – pieczenia pierników.

Etap II:

1. Wyjąć ciasto z lodówki.





2. Podzielić je na 4 części.



3. Przygotować blaszki. Ja użyłam 4 keksówek, ale mogą być też foremki o innych wymiarach. Blaszki wyłożyć papierem do pieczenia.
4. Surowym ciastem wylepić foremki. Ciasta będzie niewiele, ale w piekarniku sporo urośnie. Można zostawić trochę ciasta i upiec z niego pierniczki.







5. Pierniki piec w piekarniku nagrzanym do 170 stopni C (grzałka dolna + termoobieg) przez 45 – 60 minut. Sprawdzić patyczkiem, czy są upieczone.



6. Ciasta wyłożyć na kratkę do pieczenia, aby wystygły.



7. Ostudzone pierniki owinąć w ściereczki. Położyć w chłodnym miejscu na kilka dni.





Po tym czasie wrócimy do nich raz jeszcze. Miłego „piernikowania”.

Całość przepisu znajduje się tutaj: http://kuchniaaleex.blogspot.com/2011/11/dojrzewajacy-piernik-staropolski-wg.html

niedziela, 4 grudnia 2011

Crumble z owoców jagodowych wg Aleex





Wprawdzie za oknem piękna wiosna tej jesieni, ale wieczory są chłodne. Do tego dochodzi przejmujący wiatr.
Zanurzam się w miękki koc. Spoglądam spod niego w stronę okna. Do pokoju wpada światło księżyca, które spowija całe pomieszczenie srebrną poświatą. Byłoby pięknie, gdybym nie słyszała pohukiwania wiatru za oknem, szarpiącego nagie gałęzie drzew. Nie znoszę takich dni, gdy natura przypomina, że wkrótce nadejdzie zmiana pogody.
Zapowiedź zimy nigdy nie jest przyjemna. To dzieci uwielbiają śnieg. Nie są dla nich straszne zaspy i lód, które niedługo mogą urozmaicić krajobraz za oknem. Ja wolałabym zasnąć i obudzić się wiosną, kiedy ostatni śnieg stopnieje. A tymczasem, gdy uda mi się wydostać spod koca, ogrzewam dom i nas zapachem pysznego, gorącego deseru, w sam raz na jesienno - zimowe chłody...


Składniki (na 6 porcji):

• 1 budyń waniliowy bez cukru
• 2,5 szklanki mleka
• 1 cukier wanilinowy
• 1 pełna łyżka cukru
• 6 garści mrożonych owoców: jagód, malin i truskawek
• 1 łyżka cukru pudru
• 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
• 25 g masła
• 1-2 łyżki mąki
• 1 łyżka cukru + cukier wanilinowy
• 1-2 łyżki mielonych migdałów

Sposób przygotowania:


1. Z mleka, cukru, cukru wanilinowego i budyniu w proszku ugotować budyń według przepisu na opakowaniu. Będzie trochę rzadszy niż tradycyjny.







2. Warstwę budyniu rozłożyć na dno do 6 kokilek o średnicy 11 cm.



3. Mrożone owoce włożyć do miseczki.



4. Dodać mąkę ziemniaczaną i cukier puder. Wymieszać.





5. Na warstwę budyniu ułożyć owoce.



6. Z masła, mąki, cukru i migdałów zagnieść palcami kruszonkę.





7. Kruszonką posypać owoce.



8. Kokilki wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni C. Zapiekać 25 minut.



9. Gorące kokilki wyjąć ostrożnie z piekarnika.



10. Deser zjadać na ciepło. Jest pyszny, nawet bardzo gorący.





Smacznego.

czwartek, 1 grudnia 2011

Świąteczny mięciutki piernik wg Aleex





Witam w grudniu. Nie wiem, jak to możliwe, że za kilka tygodni będą święta. W tym roku dni, tygodnie i miesiące mkną jak szalone. Nawet nie mam czasu, by przeanalizować swoje decyzje, zaplanować nadchodzące chwile.
Lubię grudzień. Ciągle z dziecięcą fascynacją przyglądam się świątecznym wystawom, patrzę na migające lampki, które mają w sobie coś z magii. Nie przeszkadzają mi nawet lekko kiczowate dekoracje z Mikołajem i reniferami. W grudniu budzi się ta część mojej natury, która jest trochę dziecinna i pozwala mi wciąż ze świeżym zachwytem, i naiwnością, patrzeć na świat szykujący się do świąt.
A święta to przecież pyszne ciasta. Już za kilka dni będę piekła piernik staropolski (ten nastawiony w listopadzie), by miał czas dojrzeć i „błyszczeć” na świątecznym stole. Ale ponieważ Dario nie może się już doczekać piernika, który bardzo lubi, dziś upiekłam specjalnie dla niego inne korzenne ciasto z tego przepisu* – mięciutkie i błyskawiczne. Śmiało możecie je przygotować, jeśli nie odważyliście się przyrządzić piernika staropolskiego. Polecam.


Składniki:

• 4 szklanki mąki
• 25 dag margaryny
• 2 jaja
• 2 szklanki mleka
• 1,5 szklanki cukru
• przyprawa do piernika (2x 20g lub 1x 40g)
• 2 łyżki kakao
• 1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
• pół łyżeczki proszku do pieczenia
• powidła śliwkowe – 5-6 łyżek
• bakalie (opcjonalnie)

• 1 tabliczka czekolady mlecznej
• 1 tabliczka czekolady gorzkiej
• 3 łyżki mleka
• 2 łyżki masła

Sposób przygotowania:

1. Margarynę roztopić i odstawić do wystudzenia.



2. Mąkę wymieszać z sodą, proszkiem do pieczenia, kakao oraz przyprawą do pierników.



3. Jajka utrzeć z cukrem na puszysta masę.







4. Utarte jajka z cukrem połączyć z rozpuszczoną margaryną, wszystkimi suchymi składnikami oraz mlekiem. Dokładnie wymieszać mikserem na jednolitą masę.









5. Do masy dodać powidła oraz bakalie i delikatnie wymieszać łyżką.





6. Podzielić porcję na dwie standardowe keksówki. Piec około 1 godziny w temperaturze 190 stopni C.



7. Ostudzić na kratce.



8. Przygotować polewę: czekolady, mleko i masło rozpuścić na maleńkim ogniu cały czas mieszając.





9. Przygotowaną polewą przykryć ciasto. Udekorować (u mnie połówkami orzechów i mielonymi migdałami).





Smacznego.

*) http://www.wielkiezarcie.com/recipe28725.html