.

.

poniedziałek, 30 października 2017

Dojrzewający piernik staropolski wg Aleex/ 2017


Moi drodzy. Koniec października i nadchodzący dzień Wszystkich Świętych to znak, że w naszych kuchniach czas zacząć przygotowania do Bożego Narodzenia. Pierwszym etapem tych przygotowań jest nastawienie ciasta na dojrzewający piernik staropolski. Tak, tak, to już czas! Aby świąteczny piernik odpowiednio dojrzał, a potem, po upieczeniu, zdążył nabrać miękkości, ciasto trzeba przygotować właśnie w tym rozpoczynającym się tygodniu. Moje od dzisiaj już stoi w lodówce. A jak jest u Was? W tym roku też pieczecie piernik staropolski? A może nigdy go jeszcze nie robiliście? Nie martwcie się. Upieczemy go wspólnie. To co? Dołączacie? Zapraszam do wspólnego piernikowania.

Aleex.

niedziela, 29 października 2017

Zupa dyniowa Ewy wg Aleex


Przyznaję, że bardzo długo nie mogłam przekonać się do dyni. Nie wiem, dlaczego. Ot, jakaś irracjonalna niechęć, wewnętrzna, niczym nie uzasadniona, pewność, że TO nie będzie dobre. Widać do dyni musiałam dojrzeć, choć zajęło mi to naprawdę dużo czasu. Aż wreszcie trafiłam na odpowiednie przepisy. Jednym z nich była zupa, gotowana przez moją koleżankę, Ewę (Ewo – dziękuję za przepis i wskazówki). Zupa dyniowa smakowała rewelacyjnie. Bardzo chętnie ją jadłam, ale nie miałam odwagi, by ją przygotować w domu. Aż do teraz. W piątek postanowiłam, że ją ugotuję. Trochę niepewnie podchodziłam do tej decyzji, ale moje wątpliwości rozwiała właśnie Ewa, która ofiarowała mi dynię. Nie pozostało mi nic innego, tylko brać się za gotowanie. I zrobiłam to. Zupa dyniowa udała się znakomicie – była gęsta, aromatyczna, lekko pikantna, po prostu świetna. Kiedy podałam ją na stół, Dario popatrzył sceptycznie i stwierdził: Wolałbym ogórkową. Powiedziałam zdecydowanie – dziś zjesz dyniową, a jutro zrobię ci ogórkową. Zjadł. Może nie będzie to jego ulubiona zupa, ale smakowała mu. Smakowała także mojemu tacie, ale mama nie stała się jej zwolenniczką. Co do mnie, na pewno będę wracać do tego przepisu. Dynię mam już oswojoną, więc czas na kuchenne eksperymenty.

Składniki:

• 1,5 kg obranej, surowej dyni
• 1 cebula
• 1 puszka mleka kokosowego
• kawałek świeżego imbiru
• ½ ostrej papryczki
• sól
• biały pieprz
domowe grzanki
• 1 łyżka oleju
• woda

Sposób przygotowania:

1. Cebulkę pokroić w kostkę.


2. Dynię pokroić w kostkę.


3. Pokroić w kosteczkę papryczkę i kawałek (ok. 2-3 cm) imbiru.



4. Na patelni rozgrzać oliwę, dodać pokrojoną dynię i cebulkę. Poddusić, aż dynia zmięknie.


5. Przełożyć do garnka.


6. Dolać wodę, powinna sięgać do poziomu dyni w garnku (nie więcej).



7. Wlać mleko kokosowe.


8. Dodać papryczkę i imbir.


9. Przyprawić solą i białym pieprzem.


10. Gotować, aż dynia będzie miękka.
11. Zmiksować na gładki krem.



12. Podawać czystą lub z dodatkami. U mnie z kleksem śmietany i domowymi grzankami.


Smacznego.

sobota, 28 października 2017

Domowe grzanki wg Aleex


Pisałam Wam poprzednio o książce, która mnie zainteresowała. „Igrając z ogniem” Tess Gerritsen pożyczyłam od koleżanki, która bardzo mnie namawiała, żebym sięgnęła po tę pozycję. Autorki nie znałam. Książka dość długo „odleżała” na półce. Za długo – teraz mogę stwierdzić. Opowiedziana przez autorkę historia zaintrygowała mnie od pierwszych stron. Młoda, utalentowana skrzypaczka, podczas podróży do Włoch, znajduje w zapomnianym antykwariacie stare nuty. Patrząc na nie, od razu „słyszy” w głowie niezwykłą melodię. Kobieta wraca do Ameryki i obsesyjnie myśli tylko o tym, by zagrać walca. I gra. Ale podczas rozbrzmiewania muzyki, z trzyletnią córeczką skrzypaczki dzieje się coś niedobrego. Dziecko staje się agresywne wobec członków swojej rodziny, atakuje także matkę. A to dopiero początek niesamowitych wydarzeń.
Stary zapis nutowy na tyle intryguje kobietę, że ta postanawia dowiedzieć się, kto jest kompozytorem przejmującego walca. Ślad prowadzi do Włoch z czasów Mussoliniego, do młodego, niesamowicie zdolnego skrzypka, Lorenzo. W dobie nasilającego się faszyzmu chłopakowi nie udaje się uniknąć prześladowań. Trafia do obozu koncentracyjnego, w którym żyje dzięki muzyce. Jest jednak świadkiem okrutnych prześladowań, mordów, cierpienia. Dla umierających tworzy „Walc konających” – przejmującą muzykę, która przetrwała kompozytora.
Dwa wątki – współczesny i historyczny – świetnie się ze sobą splatają. Historia jest wciągająca, wartko płynie przez kolejne karty, a zakończenie naprawdę zaskakuje. Nie znam jeszcze innych książek tej autorki, ale na pewno po nie sięgnę. Mam nadzieję, że będą równie dobre jak ta.
Jeśli nie znacie tej powieści, przeczytajcie ją. Naprawdę, naprawdę warto.
A w kuchni? W kuchni dzisiaj przepyszna, sezonowa zupa krem z dodatkiem grzanek. Nigdy nie kupuję gotowych grzanek, wolę sama je zrobić w swojej kuchni. Za każdym razem wychodzą pyszne: chrupiące, rumiane, z wyraźną maślaną nutą. Jeśli lubicie grzanki, zobaczcie, jak ja je przygotowuję.


Składniki:

• bułka wrocławska
• masło (możemy użyć też ziołowego lub czosnkowego, wtedy otrzymamy grzanki smakowe)

Uwaga: Ilość masła zależy od ilości bułki. Na 1/2 bułki wrocławskiej powinno wystarczyć ok. 1/2 kostki masła. Można użyć go trochę mniej.

Sposób przygotowania:

1. Rozgrzać patelnię. Uważać, aby nie zaczęła dymić.
2. Bułkę pokroić w drobną kostkę.


3. Na patelni roztopić masło.
4. Dodać pokrojoną bułkę. Wymieszać, aby wchłonęła masło.
5. Od czasu do czasu zamieszać. Smażyć do zezłocenia. Można dołożyć trochę masła w trakcie smażenia. Ostudzić.


7. Podawać do zup kremów.



Smacznego.

Makaron z kurczakiem i kurkami w sosie śmietanowym wg Aleex


Wracam do was i do mojego bloga po kilkunastu dniach odpoczynku. Nie, nie wyjechałam, ale potrzebowałam oddechu. Tak naprawdę, żeby w pełni odetchnąć, musiałabym odciąć się od wszystkiego, ale mam swoje obowiązki, które traktuję poważnie i nie mogłam ich zostawić. Zostawiłam za to na chwilę to, co mogłam – spotkania towarzyskie, bloga, wyjazdy. Odcięłam się na moment od galopującego świata, bo musiałam sobie poukładać wiele, wiele spraw. Poukładałam. Znalazłam energię do dalszego działania. Znów mogę włączyć się w wir wydarzeń i złapać rytm, a będzie mi on potrzebny, bo w nadchodzących miesiącach nie będę mogła narzekać na nudę.
Fajnie było pobyć ze sobą sam na sam. Przyjrzałam się ludziom i ich zachowaniom, porozmyślałam o lojalności i świństwach, posłuchałam muzyki, przeczytałam dobrą książkę. Spodobała mi się. To „Igrając z ogniem” Tess Gerritsen. Napiszę Wam o niej w kolejnym poście. A dziś zapraszam na makaron. Zrobiłam go z okazji Światowego Dnia Makaronu, który przypadał na 25 października. Przepis powstał naprędce, ale jest naprawdę bardzo smaczny i łatwy do przyrządzenia. U nas była to niespodzianka na późną kolację w trakcie pracowitego tygodnia. W Waszych kuchniach może to być danie, które podkreśli wyjątkowe chwile. Spróbujcie. Naprawdę polecam.


Składniki:

• 250 g piersi z kurczaka (połówka)
• 200 g kurek
• 200 g śmietany 36%
• 1 większa szalotka
• 1 łyżka posiekanej natki pietruszki świeżej lub suszonej
• 1 łyżka sosu sojowego
• 1 łyżka przyprawy do kurczaka (ja użyłam mieszanki słodkiej papryki, soli himalajskiej, pieprzu, czosnku)
• 1 łyżka oleju
• sok z cytryny
• 400 g makaronu pełnoziarnistego

Sposób przygotowania:


1. Kurki oczyścić. Większe pokroić na kawałki, mniejsze zostawić w całości. Dokładnie opłukać.


2. Pierś kurczaka pokroić na nieduże kawałki. Przełożyć do miseczki i oprószyć przyprawami. Odstawić na 15 minut.


3. Wstawić makaron. Ugotować go zgodnie z przepisem na opakowaniu. W tym czasie przygotować sos.
4. Szalotkę pokroić na drobną kosteczkę.


5. Na głębokiej patelni rozgrzać olej. Wrzucić kawałki kurczaka. Podsmażyć kilka minut.


6. Dodać szalotkę i kurki. Osolić. Podsmażyć.



7. Do składników na patelni dodać śmietanę. Wymieszać.


8. Doprawić pietruszką, sosem sojowym, pieprzem. Chwilę gotować, aż sos śmietanowy zgęstnieje.


9. Doprawić niewielką ilością soku z cytryny.


10. Ugotowany makaron odcedzić. Pozostawić go w garnku.


11. Do makaronu dodać sos. Dokładnie wymieszać.


12. Przekładać na talerze. Ozdobić natką pietruszki.


Smacznego.