.

.

czwartek, 20 lutego 2014

Azjatycka sałatka z liczi wg Aleex



Tuż przy ogrodzeniu mojej szkoły jest Lidl, więc po pracy często wstępuję tam na szybkie zakupy. Pamiętam swoje pierwsze odwiedziny w sklepie tej sieci. Nie bardzo się orientowałam, jak wykorzystać różnorodne produkty. Nadruki na opakowaniach niewiele mówiły, niekiedy były wyłącznie w języku niemieckim. I wtedy Gwiazdeczka wróciła z Niemiec.
O, Lidl jest! – zachwyciła się.
No jest, ale kupuję tam tylko kilka rzeczy- odpowiedziałam.
No coś ty? Przecież Tina i Tom też robili zakupy w Lidlu. Pokażę Ci – powiedziała córcia.
Poszłyśmy do sklepu razem, cały czas gadając. W środku Gwiazdeczka opowiedziała mi po kolei, do czego wykorzystywać różne, wówczas dla mnie nowe produkty, jak je przyrządzać i jak smakują. Od tamtej pory minęło już kilka ładnych lat. Zakupy nadal robię w Lidlu, więc mam okazję poznawać i próbować produktów z różnych stron świata. Tam też odkryłam oryginalny, pyszny owoc – liczi, nazywany również chińską śliwką. Jeśli go jeszcze nie próbowaliście – polecam. Ma oryginalny, orzeźwiający smak i zaskakującą budowę: suchawą, cienką skórkę, pyszny miąższ i dużą pestkę. Liczi jest znakomitym źródłem witaminy C i żelaza. Świetnie smakuje w każdej postaci – i świeże, i w puszce.
Ostatnio dostałam ciekawą propozycję współpracy z firmą Lidl. Bardzo się ucieszyłam, bo naprawdę lubię ich produkty i często z nich korzystam. Kilka dni temu do mojego domu dotarło pudło z produktami azjatyckimi. Poproszono mnie, abym wypróbowała je i zaprezentowała na blogu. Zgodziłam się z przyjemnością, ponieważ bardzo lubię tematyczne tygodnie w kuchni Lidla. Obejrzałam produkty – niektóre wzięła do wypróbowania Gwiazdeczka, inne zostawiłam, jeszcze inne dokupiłam.



Produkty podzieliłam na grupy, które będę łączyć w kolejnych daniach. Zaczęłam wczoraj od malibu z mleczkiem kokosowym, a dziś serwuję sałatkę owocową – najłatwiejszą, pyszną, z azjatyckimi owocami zanurzonymi w mleczku kokosowym lub, dla starszych, w malibu. Wystarczy kilka chwil i pyszny deser mamy przed sobą. Sałatkę można podać jako samodzielny deser, może być też pysznym dodatkiem do ciast. Koniecznie spróbujcie. Polecam.

Składniki (na 2 porcje):

• ½ średniego dojrzałego ananasa
• 1 puszka liczi bez pestek
• malibu z mleczkiem kokosowym

lub zamiast malibu

• kilka łyżek mleczka kokosowego
• 1/3 szklanki mleka skondensowanego niesłodzonego
• cukier do smaku

Sposób przygotowania:

1. Liczi odcedzić, syrop zostawić.


2. Każdy owoc przekroić na ćwiartki. Przełożyć do miseczki.


3. Ananasa obrać, pokroić w niedużą kostkę. Pamiętać o twardego wycięciu środka.



4. Owoce wymieszać. Jeśli macie ochotę, możecie dodać też innych, które wzbogacą smak sałatki. Moja propozycja jest tylko bazą.
5. Schłodzone malibu przelać przez siteczko do sosjerki. Dodać kilka łyżek syropu z liczi. Wymieszać.



6. Każdą porcję owoców podawać polaną malibu.


7. Jeśli deser chcemy podać dzieciom, trzeba przygotować inny sos: mleczko kokosowe zmiksować z mlekiem skondensowanym, cukrem i kilkoma łyżkami syropu z liczi.


Smacznego.

6 komentarzy:

  1. fajnie wygląda, tylko tak się zastanawiam czy jeśli chodzi o ceny tych produktów z lidla to czy one nie są za wysokie- nie każdego stać na takie liczi czy mleczko kokosowe - które zużywa się się chyba dość szybko ? pozdrawiam marzenna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puszka liczi - 4,99, mleczko kokosowe - 5,99. Czy to wysokie ceny? To kwestia dyskusyjna, tym bardziej, że mleczko wystarczy na kilka potraw. Do sosu używasz 3-4 łyżeczki, reszta zostaje do wykorzystania na kolejne dni. Pozdrawiam, Aleex.

      Usuń
    2. Zapomniałam dopisać: Ananas - 2,99/kg. Podane ceny są promocyjne, ale wiesz co? Nikt z nas nie śpi na pieniądzach. A poza tym nie wiem, czy Lidl jest drogi czy tani. Na pewno trochę droższy niż Biedronka, a tańszy niż inne sieciówki. Ale lepiej wydać raz na jakiś czas kilkanaście złotych na sałatkę niż coś innego - zdrowiej :))) A sałatka pyszna, polecam gorąco. Jutro zapraszam na kolejną potrawę z dodatkiem mleczka kokosowego - żeby to, co zostało , nie zmarnowało się :) Pozdrawiam, Aleex :)

      Usuń
  2. uwielbiam azjatyckie dania i sałatki, pycha

    OdpowiedzUsuń
  3. Aleex na prawdę uwielbiałam Twojego bloga, zaglądałam każdego dnia. Niestety w końcu każdy blog kończy się reklamowaniem produktów, no i stało się tak w Twoim przypadku również. Nie mam Ci za złe że czasem doradzisz jakiej firmy wybrać produkt, ale to jest dla mnie przesada, bo nie ma w ogóle obiektywizmu. Współpracujecie i jakby tego nie nazwać zawsze firma będzie oczekiwała od Ciebie zachwalania swojego produktu. To czyni Twój blog mniej wiarygodny, oczywiście piszę o moim odczuciu. Niestety pasja przerodziła się w formę zarabiania pieniędzy, oby tylko nie kosztem czytelniczek. Szkoda. Oczywiście będę zaglądać dalej.Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jak atak na to co robisz, nie o to mi chodziło. Takie moje przemyślenia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanuję Twoje zdanie, ale nie do końca się zgadzam z tym, co piszesz. Prowadzę bloga 5 rok, wszystko, co na nim prezentuję, sama wypróbowałam. Od 4 lat od czasu do czasu dostaję propozycje, by wypróbować jakieś produkty od bardzo różnych firm. Czasami się zgadzam, bardzo często często nie. Jeśli się zgadzam, to po prostu jestem przekonana, że dana rzecz/potrawa/produkt naprawdę na to zasługuje. Tak było w przypadku kawy Tchibo wiele lat temu, garnków Magdy Gessler czy firmy Tefal. Najczęściej decyduję się na współpracę z tymi, których znam i do których mam zaufanie. Poza tym określając ramy współpracy zawsze zastrzegam sobie prawo do subiektywnej oceny - coś mi się podoba, coś nie i o tym piszę. Na współpracy, którą podejmuję, nie zarabiam pieniędzy. Jest to współpraca barterowa. Od zawsze też w kategoriach na blogu jest "testowanie" - możesz sprawdzić, jak "często" podejmuję się takiej współpracy :) Co do wiarygodności - nikogo na siłę nie przekonam do siebie, nikomu na siłę niczego nie udowodnię. Jestem wierna sobie i swoim przekonaniom, a ponieważ jestem typem idealisty na pytania: "ile zarabiam na dość popularnym blogu?" - odpowiadam uśmiechem. W MOIM przypadku pasja pozostaje pasją i żadnych pieniędzy na niej nie zarabiam. Możesz w to wierzyć, możesz pozostać przy swoim zdaniu, masz do niego prawo. Nie odbieram twoich słów jako ataku, masz do nich prawo, powtarzam. Chciałam jednak przedstawić swoje stanowisko. Pozdrawiam, Aleex :)

      Usuń