wtorek, 14 lutego 2017
Czekoladowy pudding z malinami wg Aleex (TM5)
Dzisiaj święto zakochanych. Od lat trwają dyskusje, czy je obchodzić, czy ignorować. Wydaje się, że młodzi nie mają tego dylematu, ale moje pokolenie wciąż się nad tym zastanawia. A ja? Pamiętam, obchodzę, ale bez przesady. Czasami jesteśmy razem i świętujemy, innym razem każde z nas zajmuje się swoimi obowiązkami i dopiero wieczorem znajdujemy chwilkę dla siebie.
A miłość? Jest najważniejsza, bez niej nic nie ma sensu, ale za nami już młodzieńcza egzaltacja. Wystarczy zwyczajna pewność, że on jest obok mnie. Pięknie pokazuje to wiersz ks. J. Szymika:
Kochać
znaczyło najpierw
pisać na skrawkach papieru:
"Lilko, najdroższa,
nie mogę uwierzyć,
że urodzi nam się syn".
Kochać
znaczyło potem
pisać w małych notesach:
"naprawić rynnę,
pomalować płot,
kupić kurczęta".
Kochać
znaczyło jeszcze później
wyciągać zabandażowane ręce
wołać "Słoneczko!"
i pytać "dlaczego?"
Kochać
znaczy teraz
doczekać się ciszy,
w której
już tylko
Miłość
A skoro dzisiaj najważniejsza jest miłość, warto podkreślić ją wyjątkowym deserem. Zapraszam na czekoladowy pudding z malinami. Koniecznie w walentynkowej scenerii.
Składniki:
• 500 g mleka
• 50 g czekolady deserowej
• 20 g cukru
• 20 g mąki ziemniaczanej
• 1 jajko
• 1 łyżka serka waniliowego
• świeże maliny
Sposób przygotowania:
Tradycyjny:
1. Jajko utrzeć z cukrem. Masa powinna być puszysta.
2. W 100 g mleka rozmieszać mąkę ziemniaczaną. Wymieszać z masa jajeczną.
3. 400 g mleka podgrzać ze startą czekoladą.
4. Gdy tylko zacznie wrzeć, wlać mieszaninę i, cały czas mieszając, ugotować budyń.
W Thermomixie:
1. Do misy włożyć czekoladę w kawałkach. Zmiksować w opcji 10s/obr.8.
2. Założyć motylek. Dodać mleko, jajko, cukier I mąkę ziemniaczaną. Gotować 6 min. 30 s/ 100o C/ obr. 2,5
3. Zdjąć motylek. W razie potrzeby dosłodzić do smaku.
Pozostałe etapy:
1. Gorący pudding przełożyć do miseczek.
2. Gdy lekko stężeje, wierzch ozdobić serkiem waniliowym.
3. Udekorować świeżymi malinami.
Miłego wieczoru Wam życzę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie zjedliśmy z mężem deser wykonany w TM - wyszedł pyszny :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
Przepiękne filiżanki.Pozdrawiam Edyta.
OdpowiedzUsuńMniejsza z puddingiem , ale te filiżaneczki są najpiękniejszą zastawą jaką widziałam- po prostu cudowne. Skąd je Pani ma? Są prześliczne.
OdpowiedzUsuńFiliżanki to prezent, który dostałam kilka lat temu od wyjątkowej dziewczyny :) Pozdrawiam, Aleex :)
OdpowiedzUsuńA czy masz może jakieś fajne przepisy na mule? Ostatnio próbowałem po raz pierwszy będąc we Wrocławiu - czytaj więcej gdzie i jakie, ale nie mam za bardzo pomysłu jak zabrać się za nie w domu. Będę wdzięczny za podrzucenie czegoś. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i powodzenia w blogosferze!