Ten rok będzie trudny pod każdym względem. Będzie wymagał ode mnie niezłej kondycji (a jej aktualnie nie mam), dużego wysiłku i ogromu zaangażowania (jestem na to gotowa). Będzie bardzo wyczerpujący emocjonalnie i psychicznie, bo czekają mnie trudne decyzje zawodowe. Mam tego pełną świadomość. Trochę się tego obawiam, bo byłabym niezrównoważona, gdybym to zlekceważyła. Na szczęście jest przy mnie Dario, który również zdaje sobie sprawę z ogromu wyzwań. Przynajmniej nie łudziliśmy się składając sobie życzenia w noc sylwestrową i nie udawaliśmy, że będzie łatwiej, lepiej i bez nerwów. Ważne, by było spokojnie. Jak będzie spokój i konkretne decyzje, to reszta się ułoży. I tego się trzymam. A ponieważ nigdy nie bałam się pracy, to wiem, że muszę sobie poradzić.
Nowy rok bloga zaczynam od prościutkiego przepisu. Już kiedyś proponowałam Wam pyszne, francuskie rillettes z gęsi. Dziś zapraszam na nieco oszukane rillettes, w którym wykorzystacie wszelkie pieczone mięsa i wędliny z okresu świąteczno – noworocznego. W tym czasie zawsze mam zwyczaj kupowania wszystkiego w nadmiarze. Od kilku lat Wigilia i święta odbywają się w naszym domu, więc na brak gości nie narzekam, jednak takiej ilości jedzenia, jaką przygotowuję i gromadzę, nawet oni nie są w stanie zjeść. A ponieważ staram się nie wyrzucać żywności, ten przepis na pewno mi w tym pomaga. Takie rillettes możecie przygotowywać nie tylko w okresie noworocznym, sprawdzi się doskonale zawsze wtedy, gdy trzeba zagospodarować nadmiar mięsa i wędliny. Polecam.
Składniki:
• kawałki pieczonych mięs, wędlin, mogą być lekko obsuszone
• ok. 400 g smalcu gęsiego
• tymianek
• sól, pieprz
• 3 ząbki czosnku
Sposób przygotowania:
1. Mięsa I wędliny pokroić w sporą kostkę.
2. Na dno naczynia żaroodpornego wyłożyć 2-3 łyżki smalcu.
3. Na warstwie smalcu ułożyć pokrojone mięsa i wędliny.
4. Dodać 3 ząbki czosnku.
5. Wyłożyć pozostałą część smalcu, wymieszać. Dolać ½ szklanki wody.
6. Naczynie przykryć. Wstawić do piekarnika.
7. Piec w temperaturze 170-180 stopni C przez 2-3 godziny. Podczas pieczenia uważać, aby mięso nadmiernie się nie zrumieniło. Jeśli rumieni się za bardzo, zmniejszyć temperaturę.
8. Po tym czasie wyjąć naczynie z piekarnika, zdjąć pokrywkę. Dwoma widelcami porozdzielać mięso na mniejsze kawałeczki, włókienka.
9. Wymieszać, doprawić solą (ostrożnie! Wędliny mogą być słone), pieprzem i tymiankiem.
10. Gotowe rillettes przełożyć do słoiczka lub kamionkowego naczynia. Ostudzić, wstawić do lodówki.
11. Podawać na kromce chleba z ulubionymi dodatkami. Świetnie smakuje z kiszonym ogórkiem.
Smacznego.
Dziękuję, wygląda pysznie. Przyda się, bo również gotuje jak dla pułku wojska i nie lubię wyrzucać jedzenia.
OdpowiedzUsuńPrzepis przyda się na pewno.Ja tez mam tendencję do nadmiaru dóbr w Święta. Przeczytałam z uwagą Pani wpis, a jako że ja także - do sierpnia byłam dyr. dużej szkoły, pomyślałam, że pewnie trudne decyzje związane są właśnie ze szkołą.Ja długo biłam się z myślami, co mam robić, ale sytuacja w oświacie sprawiła,że nie podjęłam próby. Przepraszam za ten osobisty wątek, ale moje i Pani role życiowe w pewnym sensie się pokrywały ( też jestem polonistką)i kibicowałam i kibicuję Pani :-)Anna Sokołowska
OdpowiedzUsuńPani Aniu - bardzo mnie cieszy ten osobisty wątek. Jak to u polonistów bywa, intuicja Cię nie zawodzi ;) To prawda, trudne decyzje są związane ze szkołą, ale są też nieco innej natury niż te, które wywodzą się z Twojego doświadczenia. Ja we wrześniu rozpoczęłam trzecią kadencję. Zdecydowałam się na nią, bo jesteśmy przed bardzo poważną reorganizacją, dotyczącą struktury szkoły. Zmiana jest konieczna, w obecnym kształcie nie można już było dalej funkcjonować, bo to, co tworzyliśmy prawie 10 lat temu, rozwinęło się nadspodziewanie dobrze, ale pochłania też też ogromną ilość czasu i energii. Poza tym dotyka nas niż demograficzny. Wiem, że w mojej sytuacji najłatwiej byłoby zrezygnować, ale... Ale są ludzie, z którymi pracuję kilkadziesiąt lat i czuję się za nich odpowiedzialna. Wiem, że mają do mnie zaufanie, choć denerwują się tym, co nas czeka, a nerwy i niepewność zawsze wywołują nieprzyjemną atmosferę i czasami niesympatyczne reakcje. Wzięłam odpowiedzialność za przeprowadzenie nas wszystkich przez proces zmian, tworzenie nowej placówki i odpowiedzialność za kilkumilionowy budżet na przekształcenie. Nie będzie to wszystko łatwe. Jednak uważam, że tak powinnam zrobić. I robię. I poradzę sobie. Bo nie ma innej możliwości. Pozdrawiam cieplutko :) Aleex.
UsuńDoskonale Panią rozumiem. Do sierpnia byłam dyrektorem szkoły ( 19 lat). Wiele razy miałam już "w ręku" urlop dla poratowania zdrowia i nigdy z niego nie skorzystałam, bo odpowiedzialność za ludzi i szkołę były ważniejsze. Niż - problemy z naborem, " oszczędności" OP, a więc groźba zwolnień itd..Miałam wsparcie i Organu i rady, żeby przystąpić do kolejnego konkursu, ale... Bałam się zmian w przepisach emerytalnych, bo jak wiadomo żadna władza nas nie kocha,a już obecna...Czułam,że trzeba wiedzieć kiedy zejść ze sceny ( szkoła jest wreszcie w bardzo dobrej kondycji). Uczę nadal filozofii i polskiego, ale na luzie , nie stresując się,że egzamin elektroniczny nie odpali albo SIOEPKZ się zawiesi :-) Trzymam za Panią kciuki i solidaryzuję się całym sercem. Pozdrawiam Panią serdecznie. Chętnie porozmawiam z Panią prywatnie - przez Messengera lub inaczej. Acha, jestem wielbicielką "W mojej kuchni" i fanką reniferów :-) Anna Sokołowska
UsuńFajny przepis- mam tylko pytanie ile tych wędlin powinno być?
OdpowiedzUsuńNie ma ustalonej co do grama ilości wędlin. Ja użyłam ich tyle, ile miałam, około 1/2 kg. Ważne, żeby smalcu było tyle, aby wędliny były w nim lekko zanurzone - jak na zdjęciach. Pozdrawiam, Aleex :)
UsuńA czy mogłabyś podać link do rilletes z gęsi? U mie raczej nie ma resztek w kuchni, tzn. są, ale zagospodarowane i w małej ilości, bo oduczyłam się kupowania na zapas.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę:
Usuńhttp://kuchniaaleex.blogspot.com/2011/01/rilette-z-gesi-wg-aleex.html
Zazdroszczę Ci tej umiejętności pilnowania się przy zakupach. Ja, niestety, czasami ulegam skłonności do kupowania zbyt dużych ilości, szczególnie w okolicach świąt. Pozdrawiam, Aleex :)
Napiszę krótko - rewelacja! I zgadzam się, że z ogórkiem kiszonym to już prawdziwe mistrzostwo! Moje smaki:)
OdpowiedzUsuń