.

.

piątek, 4 lutego 2011

Pyszne flaczki wg Aleex





Przeżyłam wczorajszy dzień. Udało nam się nakręcić szkolnego lipduba. To taki zwariowany filmik reklamujący szkołę: młodzież, kierunki, budynek, itp. Świetna promocja pod warunkiem, że film będzie doskonale zmontowany i właściwie zsynchronizowany z podkładem muzycznym. To jednak już ode mnie nie zależy. Przyznaję, że ledwo pamiętam, jak dotrwałam do końca. Od 3 dni bolał mnie wyrostek, który lekarze, mimo wcześniejszej okazji wycięcia, po prostu zostawili. Czułam się coraz gorzej, nawet pojawił się stan podgorączkowy. Ale nie było szans, abym zajęła się sobą. Przez ostatnie dwa dni biegałam po szkole jak szalona z mikrofonem, aby dyrygować całą młodzieżą. Dzieciaki spisały się świetnie. Zawsze w takich sytuacjach jestem dumna z naszej młodzieży. Wszyscy są niezwykle kreatywni, przychodzą im do głowy wspaniałe pomysły i potrafią je zrealizować. Tylko wśród dorosłych pojawili się malkontenci. Nie dość, że nic nie robili, to na dodatek nic im się nie podobało. W końcu nie wytrzymałam i głośno, bardzo głośno, wyraziłam swoje zdanie. Dziś jestem szczęśliwa, że mam to wszystko za sobą. Po zakończeniu zdjęć ledwie stałam na nogach. Tym bardziej, że nic nie jadłam, bo Dario optymistycznie mi doradził, abym była na diecie.
- W razie czego – powiedział – wezmą cię od razu na operację.
Przedwczoraj zaczęłam czytać o wyrostku w Internecie. Zdobyłam tyle informacji, że wczoraj, chyba z wrażenia, mi przeszło. Po południu dostałam od Gwiazdki z innego miasta (jest już na uczelni) zdjęcie, na którym… obejrzałam siebie i moją koleżankę podczas dyrygowania młodzieżą. Serdecznie się uśmiałam z naszych min. Tak wyglądamy, jakby nasza „choreografia” była nie tylko zaplanowana, ale także dokładnie przećwiczona. Oby efekt końcowy tego przedsięwzięcia okazał się wart naszych wysiłków.
A na obiad przygotowałam dla chłopaków flaczki. Takie typowe, tradycyjne. Są pyszne i praktycznie same się robią. Dzięki temu będę mogła zniknąć na dłużej w kuchni, by odreagować stres i przygotować coś pysznego na weekend. W planach mam sernik z owocami, na który zaproszę was jutro.


Składniki:


• włoszczyzna do rosołu
• 1/2 kg wołowiny

• 2 woreczki flaczków
• 2 duże marchewki
• 1 pietruszka
• 1/2 średniego selera
• listek laurowy
• ziele angielskie
• słodka papryka w proszku
• pieprz mielony czarny
• majeranek
• imbir w proszku
• przyprawa do flaków
• gałka muszkatołowa
• maggi
• masło
• mąka krupczatka

Sposób przygotowania:

1. Z włoszczyzny do rosołu i mięsa ugotować rosół. Wywar przecedzić przez sito.
2. Ugotowane mięso pokroić w kawałeczki wielkości flaczków. Do garnka z wywarem dodać startą na dużych oczkach: świeżą marchewkę, pietruszkę, kawałek selera, listek, ziele.
3. Gotować około 15 minut. Dodać pokrojone flaczki i wołowinę - gotować do miękkości.
4. Pod koniec gotowania doprawić papryką w proszku, dodać pieprz, majeranek, imbir, przyprawę do flaków, gałkę muszkatołową, maggi.
5. Flaczki już smakują wyśmienicie, możemy zostawić je w tej postaci, ale można także zrobić zasmażkę z mąki i masła: rozpuścić masło na patelni, wsypać mąkę i leciutko ją zezłocić. Zahartować zasmażkę wlewając na rozgrzaną patelnię nieco zimnej wody. Gotową od razu dodać do flaczków.



Polecam i życzę smacznego!!!

8 komentarzy:

  1. Mój Ł. Byłby szczęśliwy jak bym mu takie flaczki przygotowała, ale ja wiem że jeszcze to długo nie nastąpi bo nawet nie mogę znieść tego zapachu. Mimo wszystko wszystko dobrze wyglądają i są zdecydowanie zdrowsze niż te puszkowe Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli przygotowuje się je z gotowych flaczków z woreczka, zapach jest zdecydowanie mniejszym problemem. Ja nie jadłam flaczków, kiedy czyściło się je w domu :))) To było trudne do zaakceptowania. Ale każde danie to rzecz gustu. U mnie w domu chłopcy bardzo lubią flaczki. Pozdrawiam, Aleex.

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, flaczki to pyszna sprawa . Niestety u mnie w domu (dwuosobowym :) tylko ja je lubię, więc nigdy nie robiłam sama.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aleex, szczerze przyznaję,że nigdy nie widziałam flaczków w woreczku.Ale to tylko dlatego, że ich nie wypatrywałam.Twój przepis jest bardzo kuszący i chyba spróbuję zrobić przysmak mojego męża.

    OdpowiedzUsuń
  5. Beato - wypatruj ich w sklepowych chłodziarkach. Są oczyszczone, pokrojone i gotowe, by dodać je do wywaru, z którego przyrządzasz danie. To naprawdę łatwe :) Pozdrawiam, Aleex.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mmmmm Ale mi smaka Pani narobiła. Ja dodaję jeszcze startego sera jak do spagetti.

    OdpowiedzUsuń
  7. Własnie zjadłam 2 tależe;) pyszności- bez zasmażki- nie było czasu na zrobienie;) będą gościć często u mnie na stole.
    POLECAM TAKIE DANIE;) MOŻNA ROBIĆ BEZ ZAMARTWIANIA SIĘ, ŻE NIE WYJDĄ.;)
    wszystkim kucharkom wszystkiego dobrego na 2013 Roku życzymy;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepyszne-polecam!!!

    OdpowiedzUsuń